piątek, grudnia 27, 2019

Maska Czerwonej Śmierci/Maska Śmierci Szkarłatnej - Edgar Allan Poe

Maska Czerwonej Śmierci, Maska Śmierci Szkarłatnej, Maska Czerwonego Moru to kilka z tytułów, pod jakimi jest znana nowela amerykańskiego pisarza i poety Edgara Allana Poe. Na moim blogu pojawiał się on już kilka razy, między innym w zestawieniu 5 moich ulubionych autorów. Z racji, że dopiero, co skończyły się święta i nie bardzo miałam czas na czytanie jakiś dłuższych powieści postanowiłam, że wrócę do czegoś, co już kiedyś czytałam i miło wspominam. Czymś takim na pewno jest książka "Opowieści tajemnicze i szalone" Poego, którą otrzymałam w podstawówce jako nagrodę "za wspaniałe czytelnictwo". Już kiedyś pokazywałam tutaj parę zdjęć z tego pięknie ilustrowanego wydania, przy okazji recenzji noweli "Czarny kot", tym razem do opisania i polecenia wybrałam "Maskę Czerwonej Śmierci".



Autor: Edgar Allan Poe
Tytuł: Maska Czerwonej Śmierci/ Maska Śmierci Szkarłatnej
Tytuł całego wydania: Opowieści tajemnicze i szalone
Ilość stron (tej konkretnej opowieści): 29
Ilość stron (całego wydania): 136
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Kategoria: nowela


 Nowela opowiada nam o zarazie, jaka zaatakowała kraj Księcia Prospero. Jej głównymi symptomami były silne ataki bólu, zawroty głowy i obfite krwawienia porami skóry. Ofiary w stanie konwulsyjnych agonii umierały w przeciągu pół godziny.
Prospero jednak był szczęśliwy i zdrowy, a gdy zaraza zwana "Czerwoną Śmiercią" odebrała mu już połowę poddanych postanowił wybrać tysiąc najzdrowszych, najweselszych i najlepszych spośród rycerzy i dam dworu, z którymi następnie zamknął się w jednym ze swych warownych opactw. Była to budowla zaprojektowana przez samego władcę, odizolowana i zabezpieczona przed szalejącą zarazą. Tam w przepychu i luksusie mieli przeczekać do momentu, kiedy za murami będzie bezpiecznie, nie bacząc na cierpienie i ból ludności pozostałej poza twierdzą.


Prospero wydał dla swych poddanych bal maskowy, odbywający się w siedmiu komnatach, z których każda w całości była udekorowana na inny kolor, jedna tylko z nich odznaczała się innym kolorem okien od pozostałych części wystroju wnętrza. Była to czarna komnata z krwiście czerwonymi oknami, gdzie światło padające z zewnątrz tworzyło w środku pomieszczenia przerażający efekt.


Bal trwał w najlepsze, aż do północy, kiedy to gościom ukazała się przerażająca postać przebrana za ofiarę zarazy, przed którą wszyscy z obecnych na sali uciekali. Książę nie mógł podarować przybyszowi takiej zniewagi i ruszył za nim w pogoń dzierżąc w ręce sztylet. Kiedy dogonił intruza w ostatniej, czarnej komnacie i stanął z nim twarzą w twarz padł martwy. Wówczas poddani Księcia rzucili się na nieznajomego i z przerażeniem odkryli, że pod szatami nie kryje się żadna fizyczna, namacalna postać, a to, co ich odwiedziło jest zarazą, przed którą próbują uciec. Odwiedziła ich sama Czerwona Śmierć.


Różne osoby różnie interpretują tę opowieść. Pamiętam, że kiedy czytałam ją w podstawówce, krótko po tym jak dostałam cały zbiór nowel Poego byłam nią przerażona i o ile często wracałam do "Czarnego kota" i "Zagłady Domu Usherów" to tę opowieść zawsze pomijałam i nie chciałam o niej myśleć. Wtedy myślałam, że Czerwoną Śmiercią z pewnością jest dżuma, o której wtedy dużo słyszałam, bo należałam do chóru, który brał udział w spektaklu dotyczącym epidemii dżumy w moim mieście, z którym wiąże się budowa zabytkowego kościółka obchodzącego wtedy swoje 300-lecie.
Teraz dobre 10 lat po tym najbardziej zgadzam się z tezą, że jest to po prostu uosobienie śmierci, która przychodzi po tych, którzy myślą, że są w stanie przed nią uciec. W czasie kiedy ludność poza murami zamku ginie od panującej wszech obecnie zarazy, wybrańcy bawią się wystawnie w pięknym zamku urządzonym z przepychem myśląc, że mury i zabezpieczenia są zdolne odgrodzić ich od śmierci, która i tak dopadnie wszystkich, bez względu na stan majątkowy czy bezpieczne schronienie. Zamek, który rzekomo nie pozwalał na to, aby cokolwiek zewnątrz dostało się do środka nie był żadną przeszkodą dla postaci, która nawiedziła gości na balu. Ich bezpieczeństwo było tylko iluzją.

Zdjęcia, które widzicie powyżej pochodzą z mojego wydania "Opowieści tajemniczych i szalonych", które jest ilustrowane przez Grisa Grimly'ego. Jak już pisałam przy recenzji "Czarnego kota" z tej samej książki jego obrazki sprawiają, że opowieści stają się bardziej klimatyczne i potęgują nastrój grozy.  Serdecznie polecam to wydanie oraz nowele Edgara Allana Poe, w kolejnym wpisie będziecie mogli bliżej poznać "Zagładę Domu Usherów" ☺

2 komentarze:

  1. Uwielbiam Poego! Pamiętam, jak w gimnazjum natknęłam się na zbiór jego opowiadań i z miejsca się zakochałam. To opowiadanie faktycznie jest niepokojące, ale czy większość utworów Poego taka nie jest? Muszę przyznać, że ładne są ilustracje w Twoim wydaniu, będę musiała go poszukać w internecie, bo aż zachciałam mieć takie na półce :D

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jedna z moich ulubionych książek, często do niej wracam właśnie ze względu na znakomite ilustracje ☺

      Usuń

Dziękuję!
Wszystkie komentarze są dla mnie ogromną motywacją i wywołują uśmiech na mojej twarzy.
Dziękuję za szczerość i ocenę mojej pracy ☺
Jeśli posiadasz własną stronę WWW, zostaw link do siebie, a na pewno cię odwiedzę. Lubię wiedzieć czym interesują się moi czytelnicy.

Zobacz również:

Copyright © Czytam, polecam... , Blogger