sobota, sierpnia 24, 2019

Podsumowanie: drugi rok (2018-2019)

Podsumowanie: drugi rok (2018-2019)

sobota, sierpnia 24, 2019

Podsumowanie: drugi rok (2018-2019)


Cześć!
Pora na podsumowanie drugiego roku mojego bloga! Bardzo się cieszę, że udało mi się tyle wytrwać i zdziałać tak dużo na tej stronce.

Statystyki same w sobie nie prezentują się jakoś specjalnie zjawiskowo, ale mi wystarczają ☺ Głównie dlatego, że jeszcze w zeszłym roku swoje teksty publikowałam tylko tutaj, co przekładało się na dużą ilość komentarzy z waszej strony, a w ciągu ostatnich miesięcy zwiększyłam ilość stron, na których można przeczytać moje recenzje. Są to między innymi Lubimy Czytać, Biblionetka, Empik, masa grup na Facebooku i kilka typowo blogowych stronek. Zostałam tam ciepło przyjęta i dostaję od was dużą ilość motywujących mnie serduszek, polubień i plusów.

W skrócie:
Ilość postów:
70
Wyświetlenia: 19 108
Komentarze: 81
Obserwatorzy: 90
Najczęściej wyświetlane wpisy:
1) Nevermoor. Przypadki Morrigan Crow - Jessica Townsend
2) Sami sobie nigdy - Anna M. Brengos
3) Spowiedź polskiego kata - Jerzy Andrzejczak

Zeszłoroczne statystyki i podsumowanie znajdziecie pod tym adresem → Podsumowanie: pierwszy rok (2017-2018)

Pisałam tam też o tym, co chciałabym osiągnąć w kolejnym roku:

"Tak wyglądał czas od 1 sierpnia 2017 do 1 sierpnia 2018. Za rok chciałabym napisać o tym, że mam jeszcze więcej kategorii na stronie, że poszerzyłam swoje grono odbiorców, że liczba obserwatorów drastycznie wzrosła, a autorzy i wydawnictwa walą drzwiami i oknami z propozycjami współpracy.
To takie moje małe blogowe marzenie - współpraca. Wiem, że najprościej jest napisać do autora/wydawnictwa i zapytać o możliwość współpracy, ale ja ciągle nie czuję się na tyle dobra. Jeśli ktoś pierwszy do mnie napisze to będzie znaczyło, że jednak zostałam zauważona i moja strona jest na tyle wartościowa, żeby zacząć ze mną pracować. Traktuję to raczej jako docenienie mojej pracy niż korzyść dla obu stron."


Dzisiaj mogę wam dumnie oznajmić, że spełniłam swoje marzenie i zawarłam kilka współprac w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy krótko po opublikowaniu tego tekstu dostałam maila z propozycją pierwszej współpracy! Z resztą... do dzisiaj kiedy dostaję taką wiadomość to wprost szaleję ze szczęścia!
Nadal nie przełamałam się i nie napisałam pierwsza do jakiegokolwiek wydawnictwa/autora, ale zupełnie nie mam takiej potrzeby. Te stałe kooperacje wystarczają mi na tyle, żebym mogła na bieżąco publikować u siebie nowości oraz nieco starsze tytuły, na których też mi zależy. Myślę, że nie warto przesadzać z ilością współprac, bo mogłoby to skutkować brakiem czasu i zaniedbaniem innych obowiązków, czego nie chcę.

Chęć poszerzenia swojego wachlarza kategorii też udało mi się zrealizować i sukcesywnie pojawia się ich coraz więcej. Jak na razie zapowiada się na to, że taki stan się utrzyma.

Jakie mam plany na kolejny rok?
Wytrwać, udoskonalić stronę, rozwinąć swoje umiejętności i cieszyć się tym, co robię.
Nie ukrywam, że w ciągu tych 2 lat pisania zdarzało mi się mieć chwile zwątpienia, najczęściej wtedy, kiedy dookoła dużo się działo i ciężko było mi znaleźć czas na czytanie lub recenzowanie, ale jednak zawsze sobie radziłam. Nie obyło się też bez głupich/przykrych komentarzy ze strony innych osób, które czasami powodowały, że zastanawiałam się nad sensem tego, co robię. Na szczęście zawsze szybko dochodziłam do prawidłowych wniosków i w żaden sposób nie odbijało się to na stronie.

Mam nadzieję, że kolejne lata przyniosą mi jeszcze więcej radości z prowadzenia tego bloga ☺

niedziela, sierpnia 18, 2019

Będziesz moja - Diana Brzezińska

Będziesz moja - Diana Brzezińska

niedziela, sierpnia 18, 2019

Będziesz moja - Diana Brzezińska

Książka, która umiliła mi parę ostatnich wieczorów i skutecznie zadziałała na mojego książkowego kaca, którego odczuwam jeszcze od czerwca. Też tak macie, że przez długi okres wszystkie książki są tymi najlepszymi, najbardziej wciągającymi, a potem przychodzi moment, w którym nic nie jest w stanie was zainteresować? Ja przeżywałam to ostatnio i "Będziesz moja" pomogła mi się z tym uporać, chociaż na chwilę.



Autor: Diana Brzezińska
Tytuł: Będziesz moja
Seria:
Ada Czarnecka i Krystian Wilk (tom 1)
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: Otwarte
Kategoria: kryminał, sensacja, thriller


"Ada Czarnecka: rudowłosa profilerka z ciętym językiem, powszechnie znana jako leń o wyjątkowo niskiej empatii, notoryczna spóźnialska i miłośniczka seriali true crime.

Krystian Wilk: przystojny i ambitny podkomisarz, seryjny podrywacz, dla którego „mąż to nie przeszkoda”.

Połączyła ich praca w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, zagadkowa sprawa z Archiwum X i skomplikowana „przyjaźń”.

Szczecinem wstrząsa seria brutalnych morderstw. Sprawca upodobał sobie młode, rudowłose kobiety i z niezwykłym okrucieństwem urządza swoim ofiarom specyficzną uroczystość przed śmiercią. Trzeba działać szybko. Zostaje powołany zespół śledczy, w którego skład wchodzą Ada i Krystian. Ich znajomość się zacieśnia. W końcu nic tak nie zbliża jak zbrodnia…"
-opis z tyłu okładki

Opis z tyłu okładki idealnie ilustruje nam fabułę książki. Mamy tutaj do czynienia z seryjnym mordercą, który charakteryzuje się specyficznym sposobem działania. Bardzo przyjemnie czytało mi się wątki, które dotyczyły jego osoby. Nie spotkałam się tu z sytuacją, w której udałoby mi się przewidzieć dalszą część fabuły, co często denerwuje mnie w książkach.

Zdecydowanie gorzej było z wątkiem miłosnym, który mam nadzieję rozkwitnie w drugiej części serii. Od razu było wiadomo, że między głównymi bohaterami coś się szykuje, co początkowo trochę zraziło mnie do tej kwestii. Lubię historie, które są dla mnie niespodzianką i mogę je powoli odkrywać, a w tym przypadku dokładnie przewidziałam jak potoczą się relacje tych dwojga. Pomimo tego mankamentu polubiłam obie postacie, bo same w sobie są nieszablonowe i ciekawie wykreowane, nie można się z nimi nudzić ani chwili.

Całość oceniam bardzo pozytywnie, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo przypadnie mi do gustu i trochę żałuję, że tak długo zwlekałam z tym, żeby się za nią zabrać i męczyłam inny tytuł, który finalnie postanowiłam odstawić na potem. Czyta się szybko i przyjemnie, akcja nie pozwala oderwać się czytelnikowi ani na chwile, ale też nie jest męcząca i nie pędzi jak szalona. Powiedziałabym raczej, że jest taka w sam raz, wszystko dzieje się w swoim czasie, a czytelnik ma chwilę na to, żeby sobie wszystko w głowie na spokojnie poukładać.

Polecam jako czytadło na pozytywne zakończenie wakacji ☺


piątek, sierpnia 16, 2019

Podsumowanie: lipiec 2019

Podsumowanie: lipiec 2019

piątek, sierpnia 16, 2019

Podsumowanie: lipiec 2019


Podsumowanie w nieco niestandardowym terminie, ponieważ spieszyłam się z opublikowaniem recenzji z poprzedniego posta. W tym miesiącu powinnam zasypać was wpisami o tym, że wraz z datą 1 sierpnia minęły dwa lata tego bloga, ale finalnie doszłam do wniosku, że odpuszczę to sobie i napiszę tylko krótki tekst, który pojawi się niebawem.

W sierpniu 2018 napisałam 4 posty urodzinowe, które znajdziecie klikając w linki znajdujące się poniżej:

Podsumowanie: pierwszy rok (2017-2018)
Najlepsze teksty w pierwszym roku bloga
Co się zmieniło po roku blogowania?
Korzyści płynące z prowadzenia bloga Czytam, polecam

Na pewno chcę o tym, jakie posty były najchętniej przez was czytane w drugim roku i podsumować ten okres, ale planuję zrobić to w jednym wpisie. Odpuściłam pisanie kolejnego tekstu na temat tego, co się zmieniło i o korzyściach z prowadzenia tego bloga, ponieważ te teksty pokrywałyby się z ich poprzednikami, bo zmian jest naprawdę niewiele. Zostawiam sobie te tematy na późniejsze miesiące, kiedy może wprowadzę jakieś "drastyczne" zmiany.

Wracając do właściwego tematu dzisiejszego wpisu:

Lipiec:
Ilość postów: 4
Wyświetlenia: 345
Komentarze: 2
Obserwatorzy: 90
Najczęściej wyświetlany wpis: Demonolodzy. Ed i Lorraine Warren - Gerald Brittle


Jak widać postów jest malutko i myślę, że od teraz będzie to normalnością na stronie. Kiedyś rozpaczliwie dążyłam do tego, żeby "wyrobić" te 8 wpisów miesięcznie, przez co niekoniecznie każdy spełniał moje wymagania i byłam z niego zadowolona. Wywoływało to też u mnie stres i bardzo się irytowałam, kiedy np. coś mi wypadło i nie miałam czasu na napisanie posta lub czytanie książki w spokoju. Potrafiłam mieć w takich sytuacjach duże wyrzuty sumienia.

Teraz postanowiłam trochę zwolnić i zrezygnować z tej magicznej liczby 7-8 wpisów, co od dłuższego czasu i tak mi nie wychodziło. Wiąże się to też z tym, że od września będę w klasie maturalnej, gdzie zamierzam poświęcić więcej czasu na naukę niż do tej pory. Jak na razie wystarczało mi samo uczestniczenie w lekcji, aby dostać dobrą ocenę z testu, ale jestem tym typem ucznia, który zapamiętuje dany przedział wiadomości, a po napisaniu testu natychmiast go zapomina.

Zależy mi też na tym, żeby nadal uczestniczyć w zajęciach plastycznych, na które jeżdżę już od ponad roku w okresie szkolnym. Mój dzień wygląda wtedy tak, że od razu po lekcjach w szkole jadę do miasta obok na zajęcia, potem wracam do internatu jem szybką kolację i idę biegać/na rolki. Kiedy wracam jest zazwyczaj ok. godziny 20-21 i czas do ciszy nocnej poświęcam na bloga, czytanie lub szybką powtórkę przed sprawdzianem. Jak widać mój dzień jest dość intensywny i mam nadzieję, że w kolejnym roku szkolnym plan pozwoli mi na odrobinę wytchnienia i zagospodarowanie czasu w taki sposób, żeby nie musieć rezygnować z moich głównych punktów dnia.  Zależy mi na tym, żeby uczestniczyć w zajęciach plastycznych, mieć odrobinę czasu na naukę i bloga oraz móc się zrelaksować biegając lub jeżdżąc na rolkach. Niby to niewiele, ale obowiązuje mnie też plan dnia w internacie z określonymi godzinami wyjść.

Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i blog nie ucierpi ☺

wtorek, sierpnia 13, 2019

Nawiedzenia. Historie prawdziwe - Ed i Lorraine Warren, Robert David Chase

Nawiedzenia. Historie prawdziwe - Ed i Lorraine Warren, Robert David Chase

wtorek, sierpnia 13, 2019

Nawiedzenia. Historie prawdziwe - Ed i Lorraine Warren, Robert David Chase

Przypadkowo usunęłam sobie wersję roboczą, w której miałam zapisaną już połowę tego posta... To chyba najlepiej obrazuje to, co ostatnio się u mnie dzieje. O ile lipiec był miły, przyjemny i pełen atrakcji to sierpień jest moim miesiącem niewypałów, a ja sama stałam się strasznie niezdarna. A to stracę pół paznokcia przytrzaskując go bramą, a to usunę posta, potem potknę się o próg po raz 100 tego dnia, a na koniec jeszcze rozleję sobie wodę na łóżko. Do tego dochodzą jeszcze magiczne zdolności zmieniania pogody. Już trzy razy wybierałam się z kuzynką na nieco dalszy wypad rolkowy i już trzy razy po uzgodnieniu szczegółów zaczynała się burza...

Zabieram się więc za pisanie tej recenzji po raz drugi z nadzieją, że laptop nie wybuchnie mi na kolanach, a niewyjaśnione zjawiska atmosferyczne nie spowodują braku internetu, który jest mi teraz niezbędny.

"Nawiedzenia. Historie prawdziwe" to pozycją, którą polecam czytać przed lekturą "Demonologów" o których pisałam we wcześniejszym poście. Z tego, co wiem wiele osób robi ten sam błąd co ja i zaczyna od "Demonologów", co finalnie skutkuje tym, że są zawiedzeni książką, ponieważ oczekują tego samego poziomu grozy, czy opisów pracy małżeństwa Warrenów. "Nawiedzenia" to raczej luźny spis opartych na faktach nawiedzeń, prześladowań i spotkań z duchami. Nie ma tutaj historii, w których interweniowali Warrenowie, ani opisów egzorcyzmów, na końcu każdej historii jest jednak komentarz Ed'a lub Lorraine odnoszący się do jej treści.



Autor: Ed i Lorraine Warren, Robert David Chase
Tytuł: Nawiedzenia. Historie prawdziwe
Ilość stron: 240
Wydawnictwo: Replika
Kategoria: literatura faktu


Moją recenzję "Demonologów" znajdziecie w poprzednim wpisie, możecie się z niej dowiedzieć, że czytając książkę ciarki przechodziły mi po plecach i podskakiwałam na każdy dźwięk wydobywający się z głębi mieszkania. Przy "Nawiedzeniach" zabrakło już tej atmosfery grozy i niepokoju. Po doznaniach związanych z poprzednią książką ta wydawała mi się lekka, przyjemna i prosta, a oczekiwałam tej nutki strachu, która sprawi, że zacznę rozglądać się po pokoju. Nie polecam czytać, kiedy ma się za sobą "Demonologów", zdecydowanie lepiej zacząć od niej, jako przedsmaku tego, co nas czeka i dopiero potem wejść na "wyższy poziom".

Nie chcę, żeby ten tekst był odebrany w taki sposób, że książka jest zła - jest dobra, ale książka "Demonolodzy" jest zdecydowanie lepsza, bardziej rozbudowana i zapewnia więcej doznań, przez co "Nawiedzenia" wypadają przy niej strasznie słabo i moim zdaniem nie zadowolą czytelników, którzy zaczęli od tamtej pozycji. Ja popełniłam ten błąd i poczułam się zawiedziona, bo oczekiwałam od tej książki zbyt wiele.


Podsumowując - polecam, ale jako pojedynczą lekturę, nie w komplecie z "Demonologami" lub jako pierwszą w kolejce do przeczytania.


Zobacz również:

Copyright © Czytam, polecam... , Blogger