sobota, listopada 28, 2020

Jestem Adam - Anna Wierzbicka

Jestem Adam - Anna Wierzbicka

sobota, listopada 28, 2020

Jestem Adam - Anna Wierzbicka

Dzisiaj witam Was kilkoma słowami o książce w egipskich klimatach. Przeczytałam ją przed tygodniem, a nadal siedzi mi w głowie i nie daje o sobie zapomnieć.


Autor: Anna Wierzbicka
Tytuł: Jestem Adam
Ilość stron: 231

Kategoria: literatura obyczajowa, romans

Spotykamy się tutaj z dość trudną i smutną historią. Główny bohater Adam ma za sobą ciężką przeszłość, nigdy nie miał łatwo ze względu na kolor skóry odziedziczony po egipskim ojcu oraz wyznawaną religię, jednak prawdziwe piekło rozpoczyna się, kiedy ląduje na 15 lat w więzieniu za gwałt i niedoszłe morderstwo, które popełnił jego brat bliźniak. Po wyjściu marzy o normalności i życiu bez winy, nie radzi sobie, popada w alkoholizm. Przełomem okazuje się wygrana wycieczka do Egiptu, która przyniesie mu coś więcej niż tylko piękne widoki.

Już na lotnisku w Warszawie wpada na piękną, intrygującą kobietę, która towarzyszy mu w podróży i  jak się później okazuje wygrała wycieczkę w to samo miejsce, co Adam.

Ogółem to muszę powiedzieć, że bardzo podobała mi się cała powieść, bardzo polubiłam postać Adama, który wywoływał we mnie tyle skrajnych emocji, że nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam w ręce książkę, która by tak na mnie podziałała. Od współczucia i smutku, kiedy czytałam o tym, co przeżywał, jak stracił zaufanie ojca, o tym, jak został potraktowany przez brata, przez gniew w momencie, kiedy znów sięgał po alkohol i łamał swoje obietnice, aż po dumę, kiedy postanowił wrócić do praktykowania wiary i poczynienia ogromnych zmian w swoim życiu. Bardzo przeżywałam każdy jego dzień i każdą decyzję, jaką podejmował, bo moim zdaniem to dobry człowiek, który niestety został brutalnie potraktowany przez los, przez co stracił wiarę w ludzkość i nie mógł się odnaleźć.

Postać kobiety, z którą odbywa podróż, Nadii nie była dla mnie zagadką, ponieważ spodziewałam się tego, kim jest i jaką rolę pełni w tej historii, jednak urzekło mnie to jaką ma osobowość. Jest głęboko wierzącą muzułmanką, która potrafi cieszyć się z najmniejszych drobnostek jak dziecko, a mimo to rozwiewa wokół siebie nieco tajemniczą aurę, która przyciąga do niej Adma. Jest współczującą i opiekuńczą kobietą, bardzo cierpliwą w stosunku do nowo poznanego towarzysza podróży. Również bardzo ją polubiłam.

Jak można się spodziewać między Adamem i Nadią rozwinie się romans, bardzo trudny dla obojga, wymagający ogromu pracy ze strony Adama, ale i również ze strony Nadii. Dość szybki rozwój wydarzeń nie stanowi dla mnie ani problemu, ani nie jest zaskakujący, ponieważ wydaje mi się, że jeśli ludzi połączy przeznaczenie to nie ma znaczenia, czy połączą się po 3 dniach, czy po 3 latach, a tutaj od razu było widać, że ta dwójka wzajemnie się przyciąga.

Całość jest również wypełniona ogromem ciekawostek i informacji dotyczących Egiptu, jego kultury i religii, która przenika tam wiele aspektów życia społecznego i pełni bardzo ważną rolę dla Nadii. Nie ukrywam, że te fragmenty czytałam z dużym zaciekawieniem, bo nigdy się nie interesowałam się ani Egiptem, ani religią i każda informacja była dla mnie czymś nowym.

Książkę oceniam bardzo pozytywnie, pochłonęłam ją w dwa wieczory i niesamowicie mnie poruszyła. Czyta się szybko i przyjemnie, a emocje pozostają z czytelnikiem na długo po zakończeniu lektury. Polecam! ♥

♣♣♣♣♣

I jeszcze na koniec trochę w nieco innym temacie.
Jestem na wielu grupach książkowych i działam na wielu stronach o tematyce książkowej, a jednak nadal nie jestem w stanie pojąć, jak można być tak wrednym i bezczelnym w stosunku do innych ludzi. Rozumiem, że nie każda książka  musi się wszystkim podobać i na pewno znajdą się tacy, których nie zainteresuje i wyda im się słaba. Rozumiem, jeśli wyrażą jasno swoją opinię, napiszą negatywną recenzję i po prostu przedstawią innym, dlaczego akurat ten tytuł ich zdaniem nie jest wart uwagi innych czytelników, ale nigdy, absolutnie nigdy nie zrozumiem, jak można kogoś obrażać tylko dlatego, że nie spodobała nam się jego twórczość. Mam wrażenie, że w internecie często zapominamy, że po drugiej stronie również siedzi człowiek, który tak samo jak my ma uczucia i kiedyś przeczyta te okropne słowa, które napisaliśmy. Już pomijam fakt tego, jak to świadczy o NAS samych, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby te osoby w rzeczywistości były na tyle odważne, żeby powtórzyć te same słowa do autora książki, czy jakiegokolwiek innego twórcy.
Pamiętajmy, że negatywne opinie zawsze były i zawsze będą, ale wyrażajmy je w kulturalny sposób bez atakowania i obrażania ich twórcy, tylko ze względu na to, że ich produkt nie przypadł nam do gustu. Każda książka, nawet ta według nas najgorsza kosztowała autora wiele godzin pracy i poświęconego czasu, nie tylko na pisanie, ale także szukanie potrzebnych informacji, korektę i tym podobne oraz ogrom emocji i uczuć, z jakimi wiąże się wypuszczenie książki w świat.
Ludzie ogarnijmy się...


piątek, listopada 20, 2020

Kołysanka z Auschwitz - Mario Escobar

Kołysanka z Auschwitz - Mario Escobar

piątek, listopada 20, 2020

Kołysanka z Auschwitz - Mario Escobar

Dzisiaj mam przyjemność powitać Was po nieco dłuższej przerwie recenzją, którą piszę już drugi raz, bo pierwsza wersja zginęła w trakcie przerwanego połączenia z internetem. W ostatnim czasie ciężko idzie mi pisanie. W przeciwieństwie do czytania, gdzie stosik przeczytanych-czekających ciągle rośnie, przeczytane-opisane pojawiają się dość rzadko. Myślę, że jest to spowodowane tym, że od kilku tygodni praktycznie nie odchodzę od komputera, bo wszystkie zajęcia na studiach są prowadzone online, a kilkugodzinne siedzenie wykańcza mnie niesamowicie. Przed pandemią myślałam, że możliwość realizowania zdalnie różnych aspektów życia jest świetna i pozwala na bardzo wiele, jednak teraz, kiedy oprócz pracy zdalnej, mam jeszcze studia zdalne i zdalne szkolenia i ogółem zdalne wszystko, co tylko można zmieniłam zdanie. W momencie, kiedy byłam aktywna, w ciągu dnia przemieszczałam się między różnymi grupami ludzi, czy to w szkole, internacie, czy na dodatkowych zajęciach było to ciekawym i konstruktywnym dopełnieniem mojej zabieganej rzeczywistości, a teraz kiedy codziennie siedzę przez minimum 5 godzin przed szklanym ekranem widząc tylko literki i ikonki zamiast prawdziwych, żywych ludzi to po prostu mnie to męczy. Mam nadzieję, że nieco mniejsza aktywność tutaj nie będzie źle odebrana przez moich czytelników, to nie jest tak, że nie chcę już pisać, tylko moje oczy po całym dniu spędzonym przed ekranem nie dają rady spędzić dodatkowych godzin przed nim, a umysł także domaga się odpoczynku. W tym trudnym czasie ważne jest, abyśmy dbali o siebie i swoje zdrowie, a czasem lepiej dla nas jest odrobinę odpuścić i nie przepracowywać się, co pozytywnie wpłynie na nasze samopoczucie.

Życzę Wszystkim zdrowia i sił, aby przetrwać ten trudny czas!


"Kołysanka z Auschwitz" to książka, na którą polowałam od dłuższego czasu i wiąże się z nią dość ciekawa historia. Rzadko zdarza mi się kupować książki za własne pieniądze, bo większość, albo dostaję ze współprac, albo korzystam z zasobów bibliotek. W mojej szkole średniej miałam o tyle fajną sytuację, że co jakiś czas pani bibliotekarka robiła listy książek, które uczniowie pragną zobaczyć na bibliotecznej półce, więc zawsze gdy czegoś potrzebowałam po prostu wpisywałam to na listę. Podobnie było z tą i kilkoma innymi utrzymanymi w tematyce Auschwitz. Pamiętam, że wtedy pochłaniałam ich bardzo dużo, więc podobnych tytułów, które chciałabym poznać był ogrom!
Kolejnym kokiem po wpisaniu tytułów na listę było oczywiście czekanie, aż książki zostaną kupione, więc czekałam, czekałam, czekałam, aż w końcu... okazało się, że moich propozycji nie ma. Dlaczego?
Pani, która sprzedawała w księgarni po zobaczeniu takiej ilości książek o Auschwitz i po przeczytaniu "Kołysanki z Auschwitz" stwierdziła, że to są straszne i okropne książki, ona nie rozumie jak można chcieć czytać o takim okrucieństwie i bestialstwie, i że osobę, która to czyta (czyli mnie) powinno się wysłać do psychologa. 

Powiem szczerze,że wtedy mnie to zdenerwowało, bo jestem zdania, że innym ludziom w książki, tak jak w talerz się nie zagląda, ale teraz myślę sobie jeszcze, że właśnie takie tytuły, ukazujące całe zło i okrucieństwo są potrzebne po to, abyśmy w przyszłości nie dopuścili do tego typu sytuacji i uświadamiali społeczeństwu do czego jesteśmy zdolni. Nie bez przyczyny tego typu książki są również ujęte w kanonie lektur szkolnych.
Co o tym myślicie?

Opisałam już chyba wszystko, co chciałam opisać, więc przejdę do "Kołysanki z Auschwitz", czekałam na nią dość długo i wiązałam z nią duże nadzieje, jednak bardzo się zawiodłam.
W jakimś opisie przeczytałam, że jest to historia niemieckiej kobiety, która dla dobra swoich pół-żydowskich dzieci zaczęła współpracę z doktorem Mengele. Josef Mengele jest postacią, która od jakiego czasu bardzo mnie interesuje i szukam właśnie takich, książek, które będą się do niego odnosiły i równocześnie nie będą to typowo historyczne biografie, bo te mnie nudzą. Powyższy opis oczywiście bardzo mnie zachęcił do lektury i tylko czekałam na ten moment w książce, kiedy rozpocznie się współpraca jego i Helene. Do tego momentu historia była całkiem ciekawa, jednak kiedy okazało się, że Helene będzie tylko prowadzić przedszkole na jego polecenie i na tym będzie polegać ich "współpraca" to odeszła mi ochota na wszystko.




Autor: Mario Escobar
Tytuł: Kołysanka z Auschwitz
Ilość stron: 240

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Kategoria: powieść historyczna

Ogółem to historia opiera się na tym, że Helene mimo, że jest Niemką i nie ma takiego obowiązku udaje się wraz z żydowskim mężem i piątką dzieci (w tym bliźniakami) do obozu Auschwitz. Tam oddaje się opiece nad pociechami i stara się przeżyć każdy kolejny dzień jak wszystkie więźniarki. Przeczytamy o wielu konfliktach, z jakimi musiała się uporać, o wielu upokorzeniach i ogromie cierpienia, jakie spadło na jej rodzinę.
Małym promykiem radości i tym, co nadawało sens jej życiu (poza własnymi dziećmi) w obozie było przedszkole, jakie powierzył jej opiece doktor Mengele. Relacja z nim nie należała do łatwych, początkowo wspierał pomysły Helene i dostarczał jej potrzebnych do edukacji i wykarmienia maluchów materiałów, ale jak to w obozowej rzeczywistości bywało po czasie znudził się tym przedsięwzięciem i skupił na swoich badaniach. Czasami, później coraz częściej przysyłał jedynie pielęgniarkę, aby przyprowadziła do niego parę bliźniaków.
Mimo tego, że wiedziała, że los jej wychowanków nie będzie inny od całej reszty cierpiących starała się z całych sił, aby ich dni były choć odrobinę radosne i aby na chwilę mogli zapomnieć o otaczającej ich rzeczywistości i poczuć odrobinę ciepła.

Helene określiłabym jako bardzo silną kobietę, przede wszystkim również odważną, bo z własnej woli udała się do piekła, aby wypełnić swoje matczyne obowiązki. Do ostatniej chwili się nie poddaje i jest wsparciem i miłością dla swoich maleństw. 

Ogółem to w porównaniu do innych książek o tematyce obozów koncentracyjnych wypada bardzo słabo i mam wrażenie, że fabuła jest płaska. Mamy opis tego, jak opiekuje się dziećmi, przedszkolem, jak rozmawia z doktorem, spotyka męża, odrobinę elementów z życia więźnia itp, jednak brakuje mi tutaj czegoś mocniejszego, co wstrząsnęło by czytelnikiem i spowodowało, że to właśnie TA książka o Auschwitz zapadnie mu w pamięci.

Plus za ładną okładkę, ale niestety zawartość nie powala.



niedziela, listopada 08, 2020

Historia świata na czterech łapach - Mackenzi Lee

Historia świata na czterech łapach - Mackenzi Lee

niedziela, listopada 08, 2020

Historia świata na czterech łapach - Mackenzi Lee

Tym razem witam Was książką, której dawałam duże szanse. Jeśli ktoś jest ze mną od dłuższego czasu to może pamięta, że na początku 2019 roku recenzowałam podobny tytuł "Historia kotów" - Madeline Swan. W jego przypadku spodobała mi się okładka, a zawartość ku mojemu niepocieszeniu okazała się bardzo powierzchownie odnosić do tematu, przez co nie dowiedziałam się za wiele, a jedynie uzyskałam tematy, które musiałam przestudiować z Google, bo były jedynie wspomniane w książce.

W przypadku "Historii świata na czterech łapach" zachęcona pięknymi ilustracjami spodziewałam się ciekawej interpretacji faktów historycznych ze wplątaniem w nie bohaterów w postaci psów i akurat to otrzymałam, jednak nieco zawiodło mnie to, że myślałam, że jest to książka dla najmłodszych dzieci, a po przeczytaniu całości doszłam do wniosku, że maluchy mogą nie być nią zainteresowane i poleciłabym ją dla dzieci 10+.  Duża ilość faktów historycznych dla czytelnika, który nie ma o nich pojęcia może być męcząca, a mnie jako dziecko w żadnym razie by nie zainteresowała.



Autor:
Mackenzi Lee
Tytuł: Historia świata na czterech łapach
Ilość stron: 192

Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura współczesna

Na pewno w największym stopniu byłam pochłonięta podziwianiem ilustracji stworzonych przez Petrę Eriksson. Są bardzo kolorowe, pomysłowe i przedstawiają psich bohaterów poszczególnych historii. Do książki dostałam także zakładkę, która jest ozdobiona zdjęciami ilustracji z wnętrza tego tytułu, więc możecie podejrzeć, co znajduje się w środku. Moim zdecydowanym faworytem jest psiak, którego możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej ♥



Co znajdziemy w tekście?  Na pewno ogrom ciekawostek i informacji na temat tego, jak dużą rolę odegrały psy w historii świata podany w bardzo zabawny i dowcipny sposób. Nie spotkamy się tutaj z tym, co tak bardzo zirytowało mnie w przypadku "Historii kotów", czyli tylko z powierzchownym wspominaniem o danym zagadnieniu, ale z rzetelnymi rozdziałami, z czego każdy dotyczy innego psiaka, który zagrał ważną rolę na łamach historii. Zaczynając od pierwszego odnotowanego psa z imieniem w starożytnym Egipcie, kończąc na pierwszym psie, który dotarł na szczyt Mount Everest w 2013 roku. Jak widać jest to porządny kawał historii, ale podany w przystępny dla czytelnika sposób.
Poczytamy o psach obrońcach, psach królewskich, psach wojennych, psach na Titanicu, o tym, jak pies Grahama Bella pomógł mu w wynalezieniu telefonu oraz psach odkrywcach. Wszystkie historie są ciekawie przedstawione, z pewną dozą humoru i ogromem "psypisów", w których znajdziemy dodatkowe ciekawostki.

Oprócz historii poszczególnych psów w książce znajdziemy również wstęp mówiący nam o udomowieniu ich oraz kilka stron poświęconych wymarłym rasom psów.

Ogółem to całość oceniam bardzo pozytywnie, ilość informacji i historii jest naprawdę duża, więc jest o czym czytać, na pewno dostaniemy też solidną dawkę humoru i ciekawostek, a nasze oczy będą cieszyć niesamowite ilustracje, które skradły moje serce. Moim zdaniem jest to raczej książka dla starszych czytelników, a nie dla małych dzieci, tak jak się spodziewałam. Zadowoli wielbicieli psów, ale myślę, że również każdego, kto kocha zwierzęta i ma ochotę poznać parę informacji na temat ich historii w lekkim wydaniu.

Polecam!



niedziela, listopada 01, 2020

Kraina Nocy - Melissa Albert

Kraina Nocy - Melissa Albert

niedziela, listopada 01, 2020

Kraina Nocy - Melissa Albert

Kontynuacja Hazel Wood! Nie musiałam czekać długo, jednak byłam bardzo niecierpliwa, ponieważ bardzo chciałam wiedzieć, jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki książki oraz co stało się z jej przyjacielem, który w poprzednim tomie postanowił zostać w baśniowym świecie. Ku mojej uciesze otrzymałam odpowiedzi na wszystkie swoje pytania oraz fabuła zadowoliła mnie w pełni, bez porzucania mnie na pastwę losu mych domysłów, po skończeniu lektury.



Autor: Melissa Albert
Tytuł: Kraina Nocy
Seria: Hazel Wood
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura młodzieżowa

"Melissa Albert ponownie przenosi czytelników do świata pełnego mroku, który pokochali. "Kraina nocy" to kontynuacja Hazel Wood.

Z pozoru zwyczajni bohaterowie wiodą życie pełne niecodziennych zagadek do rozwiązania. Osamotnieni w mrocznej dolinie, muszą wykazać się dojrzałością, by odkryć tajemnice śmierci baśniowych postaci. Autorka w mistrzowski sposób prezentuje współczesny Nowy Jork, który obserwujemy w tle wydarzeń. Z dbałością o drobiazgi opisuje jego realny charakter, malując równocześnie niezwykły obraz baśniowych krain. Waleczni Finch i Alice pozbawieni kontaktu ze sobą, muszą rozwiązać tę samą kryminalną zagadkę. Nie poddają się nawet w obliczu nadchodzącego końca świata.

Czy będzie to ogień, powódź czy superwirus? Co stanie się z Krainą nocy? Samotność wydaje się być największą przeszkodą również wtedy, gdy sprawa okazuje się znacznie poważniejsza, niż można by przypuszczać… "
-opis: materiały wydawnictwa

Jestem bardzo zadowolona z tego, jak potoczyły się dalsze losy obu postaci. W pierwszej części odrobinę wymęczyło mnie to, że historia była bardzo zagmatwana, pełna szczegółów i niekoniecznie zrozumiałych dla mnie postaci. Tutaj jest z tym o wiele lepiej i nie miałam problemów ze zrozumieniem elementów fabuły, a też jest ich niezwykle wiele. Ogółem cała historia jest bardzo rozbudowana i dodatkowo podzielona na dwie części: tą w której poznajemy wydarzenia z życia Alice i tą, w której towarzyszymy Finchowi. Oboje mają przed sobą ciężkie zadania, a tym razem nie mogą liczyć na swoją wzajemną pomoc ze względu na to gdzie się znajdują. Bardzo podoba mi się taki zabieg w historii, bo daje on ciekawe możliwości późniejszego połączenia wątków obu postaci z czego skrzętnie skorzystała autorka.

Wątkiem, który niekoniecznie mnie zadowolił była relacja Alice z jej matką. Wydarzenia z poprzedniego tomu na ich obu odcisnęły swoje piętno i spodziewam się raczej odbudowywania więzi pomiędzy matką i córką, jednak sytuacja, która dotyczy Alice niespecjalnie na to pozwala i dla bezpieczeństwa mamy musi ona uważać. Mimo to momentami miałam wrażenie, że wcale jej nie zależy i bardzo źle mi się czytało jak traktuje kogoś, kto tyle jej zawdzięcza.

Co do przemiany głównych bohaterów to mogę powiedzieć, że bardzo dojrzała ich wzajemna relacja, co bardzo mi się spodobało, bo właśnie na to liczyłam. Nie jest to typowe love story, na jakie trafiamy w większości młodzieżowych książek, ale naprawdę ciekawie poprowadzony wątek.

Ogółem to z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę, podoba mi się bardziej od swojej poprzedniczki, ale nie polecam jej jako pojedynczego tytułu, bo bez znajomości wydarzeń poprzedzających tę historię może być ciężko zrozumieć całość. Warto przeczytać obie części, bo to naprawdę ciekawa historia i mimo pewnych minusów poziom fantazji jaki w niej odnajdziemy jest na wysokim poziomie i wynagradza wszelkie mankamenty.

Dużym plusem dla okładkowych srok jest też to, jak prezentuje się książka, bo jest równie niesamowita, co jej poprzedniczka. Piękna, tłoczona twarda oprawa ze złotymi literami zachwyci nas swoim blaskiem i ozdobi biblioteczkę.

Polecam!

Zobacz również:

Copyright © Czytam, polecam... , Blogger