środa, grudnia 30, 2020

Leopantera. Historia pewnej miłości - Józef Wilkoń, Piotr Wilkoń

Leopantera. Historia pewnej miłości - Józef Wilkoń, Piotr Wilkoń

środa, grudnia 30, 2020

Leopantera. Historia pewnej miłości - Józef Wilkoń, Piotr Wilkoń

Kolejna piękna książeczka dla najmłodszych z ciekawym i wartościowym przesłaniem.



Autor: Józef Wilkoń, Piotr Wilkoń
Tytuł: Leopantera. Historia pewnej miłości
Ilość stron: 32

Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura dziecięca

Mamy tutaj historię leoparda Bruno, który podczas nocnego polowania natrafia na czarną panterę Lisę. Młody leopard zakochuje się od pierwszego wejrzenia, spędza z ukochaną każdy wieczór i postanawia przedstawić ją swojej rodzinie. Pantera niestety ucieka i Bruno pogrąża się w smutku. Za radą mamy postanawia odszukać Lisę i wyjawić jej swoje uczucia.

Historia bardzo pozytywna z happy endem, ciekawa i ozdobiona pięknymi ilustracjami znajdującymi się na każdej stronie. Postacie bardzo sympatyczne, urocze i nie dające się nie lubić. Dla małych fanów dużych kotów będzie hitem. Sama uwielbiam kociaki w każdej postaci i ta historia poruszyła moje serce. 

Bardzo wartościowe jest również przesłanie jakie ze sobą niesie, miłość jest silniejsza od wszelkich różnic i mimo przeciwności losu zawsze warto o nią walczyć. Nasza mieszana para to udowodni i doczeka się pięknych żółto-czarnych i czarno-żółtych młodych, które zdobią tylną część książki.

Jeśli kogoś nie przekonuje opis tej pięknej miłości to dobrym powodem dla którego warto nabyć ten tytuł są ilustracje. Kilka z nich na pewno pojawi się niebawem na moim Instagramie, bo jestem w nich zakochana. Myślę, że nie tylko umilą dzieciom czytanie, ale również będą cieszyć oko dorosłego. To jedna z tych książek, które nadadzą się dla każdego bez ograniczeń wiekowych ☺

Polecam całym sercem ♥


poniedziałek, grudnia 21, 2020

Operacja rupieciarz - Jorn Lier Horst, Hans Jorgen Sandnes

Operacja rupieciarz - Jorn Lier Horst, Hans Jorgen Sandnes

poniedziałek, grudnia 21, 2020

Operacja rupieciarz - Jorn Lier Horst, Hans Jorgen Sandnes

Dziś kolejna książka o przygodach Tiril i Olivera. W poprzednim poście znajdziecie recenzję innej, nieco krótszej historii z życia Biura Detektywistycznego nr 2, wydanej w formie zeszytowej, a dziś pora na odrobinę dłuższą opowieść i kolejną niesamowitą zagadkę do rozwiązania.



Autor: Jorn Lier Horst, Hans Jorgen Sandnes
Tytuł: Operacja rupieciarz
Seria: Operacja
Ilość stron: 106

Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura dziecięca

"Kilkoro mieszkańców Elvestad stało się ofiarą tajemniczych kradzieży. Zginęły jedynie bezwartościowe rupiecie. To nowe zadanie dla Biura Detektywistycznego nr 2.
Tajemnicze sprawy to w końcu ich specjalność!"
-opis z tyłu okładki

Tym razem detektywi rozpoczynają swoją pracę w domu pani Nanny Teigen, u której doszło do włamania i kradzieży. Złodziej dostał się do świeżo wysprzątanej kanciapy i ukradł dwa wazony. Niedługo potem dochodzi do kolejnej kradzieży, w której ginie świecznik pani Miriam Alamsen, a następnie panu Henrikowi Gloppe ginie figurka wędkarza. Detektywi stoją przed trudnym, ale nie niewykonalnym zadaniem i wspólnymi siłami dochodzą do tego, co łączy wszystkie przestępstwa.
Wspólnie z Biurem Detektywistycznym nr 2 będziemy mieli okazję przeprowadzić śledztwo, rozwiązać zagadkę i pomóc przy tym mieszkańcom Elvestad.
Standardowo na końcu historii znajdziemy również zadania specjalne polegające na odnalezieniu poszczególnych elementów na bogato ilustrowanych kartach książki.

Książka, mimo że ma aż 106 stron nie zawiera w sobie dużej ilości tekstu, a litery są bardzo duże, co ułatwia czytanie dzieciom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z literaturą. Na każdej stronie znajdziemy piękne, kolorowe ilustracje odzwierciedlające fabułę w danym momencie i zawierają elementy, które przydadzą się do rozwiązywania zadań z końca książki.

W moim odczuciu książki o przygodach Biura Detektywistycznego nr 2 są bardzo fajną opcją dla młodych czytelników, bo nie tylko kuszą swoim kolorowym, bogato zdobionym wnętrzem i niesamowitymi historiami, ale również pokazują, że warto być dobrym i pomagać sobie wzajemnie.

Książka podobnie jak jej poprzedniczka bardzo mi się podoba i myślę, że gdybym trafiła na nią na początku swojej przygody z czytaniem byłabym nią zachwycona. Można powiedzieć, że byłby to idealny wstęp do kryminałów i książek detektywistycznych, które pochłaniałam w ogromnych ilościach w późniejszym czasie.
Polecam dla małych detektywów i nie tylko ☺


środa, grudnia 16, 2020

Operacja bałwan - Jorn Lier Horst, Hans Jorgen Sandnes

 Operacja bałwan - Jorn Lier Horst, Hans Jorgen Sandnes

środa, grudnia 16, 2020

Operacja bałwan - Jorn Lier Horst, Hans Jorgen Sandnes

Dzisiaj wchodzimy w zimowe klimaty! Nadeszła pora na długo zapowiadane książki dla dzieci. Zaczniemy od czegoś dla najmłodszych i będziemy stopniowo przechodzić do opowieści dla starszaków.

Poniższy tytuł to jedna z wielu części serii "Operacja" o przygodach Biura Detektywistycznego nr 2, do którego należą Tiril, Oliver i piesek Otton.
"Operacja Bałwan" to nie tylko zimowa opowieść o kolejnym zadaniu detektywów, ale również zbiór zadań i zagadek, które zapewnią małym czytelnikom mnóstwo zabawy. Jest to wydanie zeszytowe.


Autor: Jorn Lier Horst, Hans Jorgen Sandnes
Tytuł: Operacja bałwan
Seria: Operacja
Ilość stron: 42

Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura dziecięca

Historia przedstawiona w książce jest dość prosta, nadchodzą święta Bożego Narodzenia, ludzie szykują się na ten piękny czas, ozdabiają swoje domy i ogrody. Jedną z takich osób jest Amalie Andersen, która w miasteczku słynęła z tego, że w okresie świątecznym w jej ogrodzie stawał wielki, plastikowy bałwan. W tym roku jednak w niewyjaśnionych okolicznościach bałwan zniknął i do akcji musiało wkroczyć Biuro Detektywistyczne numer 2. Czytelnik ma możliwość rozwiązać zagadkę wraz z Tiril, Oliwerem i ich futrzastym przyjacielem.

Oprócz tego w książce znajduje się również 6 dodatkowych zleceń dla małych detektywów, które zapewnią im ogrom zabawy. Są to zadania typu "odszukaj na obrazku", więc będą idealne dla najmłodszych i pozwolą im się poczuć bohaterem tej historii.

Całość jest przepełniona kolorowymi i bardzo urozmaiconymi ilustracjami, które przykuwają uwagę nie tylko najmłodszych i sprawiają, że historia jest jeszcze bardziej porywająca.

Zeszytowe wydanie i jego niska cena są też dobrym pretekstem do tego, żeby kupić ten tytuł dziecku "na próbę" i sprawdzić, czy zainteresuje się ono tego typu historiami i polubi serię o przygodach Biura Detektywistycznego nr 2.

Osobiście bardzo mi się podoba i polecam ♥



wtorek, grudnia 08, 2020

Odcienie życia - Jagna Rolska

Odcienie życia - Jagna Rolska

wtorek, grudnia 08, 2020

Odcienie życia - Jagna Rolska

Moje ostatnie książkowe odkrycie! Jak wiecie, nie przepadam za polską literaturą i dość rzadko się ona u mnie pojawia, ale ten tytuł to absolutny hit moich ostatnich kilku dni. Bardzo przyjemnie mi się go czytało w przerwach pomiędzy wykładami, jak i również jako przerywnik pomiędzy kolejnymi książkami dla dzieci.



Autor: Jagna Rolska
Tytuł: Odcienie życia
Seria: Testament życia
(tom 2)
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Lucky

Kategoria: literatura obyczajowa, romans

"Ania po odnalezieniu w Helu swojej przyszywanej matki postanawia wyjaśnić wszystkie rodzinne tajemnice z przeszłości. Pomoże jej w tym nie tylko Jaśka, ale także niezawodna pani Jadwiga, Piotrek i jego ciotka, która z życiem Ani ma więcej wspólnego, niż na początku mogło się wydawać.

Ile może namieszać w życiu nastolatki nieżyjąca od dawna matka? Jakie niespodzianki i rozczarowania czekają jeszcze wchodzącą w dorosłość dziewczynę? Czy zdoła udźwignąć ciężar przeszłości, by móc zacząć normalnie żyć?"
-opis z tyłu okładki

Pierwszym na co zwróciłam uwagę po rozpoczęciu lektury był opis wydarzeń z tomu pierwszego pt. "Testament życia", nie wiedziałam wcześniej, że jest to drugi tom, ale absolutnie nie było to problemem dzięki temu opisowi. Dowiedziałam się z niego wszystkich ważnych informacji, wydarzeń i szczegółów, które  były mi niezbędne do prawidłowego odbioru kolejnej części serii. Swoją drogą podziwiam to, że autorka zadbała o osoby, które nie czytają serii chronologicznie i cały pierwszy tom streściła na zaledwie trzech kartkach. Pierwszy raz mam do czynienia z takim zabiegiem w książce i bardzo mi się on podoba.

Mamy tutaj do czynienia z bardzo zagmatwaną historią, która niejedną osobę mogłaby przyprawić o ból głowy, jednak całość jest rozegrana w tak przyjemny w odbiorze sposób, że wszystkie wątki i wydarzenia ściśle się ze sobą łączą i każde z nich jest ważnym ogniwem tej historii.
Spotkamy się z wątkiem bezdomności, narkomanii, ucieczki, ciąży, miłości, straty, poświęcenia i wieloma innymi, które zapewnią nam ogrom emocji podczas lektury.

Przekrój postaci również jest bardzo duży, mamy tutaj nastoletnią Anię i jej chłopaka, jego ciotkę, ojca Ani i jego narzeczoną, odnalezioną po latach matkę i ogrom innych osób, które teraz lub przed laty odgrywają bardzo ważną rolę w odkrywaniu przeszłości i kształtowaniu teraźniejszości. Można by się spodziewać, że w książce panuje prawdziwy chaos, ale fabuła jest poprowadzona w taki sposób, że nie odczuwa się zamętu i bardzo przyjemnie się czyta. Każda z postaci również jest stworzona w bardzo przemyślany sposób i mamy tutaj wiele różnych charakterów.

Zdecydowanie moim ulubionym momentem w książce są wspomnienia jednej z bohaterek z wycieczki do Afryki, to niesamowicie emocjonujący wątek, który pochłonęłam jednym tchem i przeżyłam chyba milion różnych emocji wliczając w to przerażenie, obrzydzenie, smutek i szczęście. Jeśli nie przekonuje Was wizja nastolatki poszukującej swoich korzeni to sięgnijcie po tę książkę, chociaż dla wspomnień z Afryki.

Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić "Odcienie życia". Czyta się szybko i przyjemnie, książka funduje czytelnikowi ogrom różnych emocji i na pewno na długo pozostanie w pamięci.



niedziela, grudnia 06, 2020

Podsumowanie: październik 2020

Podsumowanie: październik 2020

niedziela, grudnia 06, 2020

Podsumowanie: październik 2020



Obiecany, zapomniany post z podsumowaniem października. Nadal nie mogę uwierzyć, że po 3 latach zapomniałam o czymś, co było moją comiesięczną rutyną ☺ Na szczęście wszystko da się nadrobić i dla spokoju sumienia w grudniu mamy aż dwa podsumowania.

Co mogę powiedzieć o październiku? Na pewno miałam tyle planów, że jak widać troszkę straciłam głowę i nie wszystko poszło po mojej myśli, ale wychodzę na prostą i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.

Październik w skrócie:
Wyświetlenia:
Posty:
4
Komentarze: 10
Obserwatorzy:
98
Najchętniej czytany post:
Dziennik dobrego życia - Karolina Nawój, Magdalena Czmochowska i przyjaciele (3)

Planów na listopad nie wypisuję, bo mamy go już za sobą, a o grudniu wspominałam w poprzednim wpisie. Na razie mogę dodać tylko tyle, że książki dla dzieci, o których tam wspominałam przeczytałam już wszystkie i niedługo zasiądę do recenzowania ♥


czwartek, grudnia 03, 2020

Podsumowanie: listopad 2020

Podsumowanie: listopad 2020

czwartek, grudnia 03, 2020

Podsumowanie: listopad 2020



Wiecie, jakie jest moje największe odkrycie dzisiejszego dnia? Takie, że w zeszłym miesiącu nie napisałam podsumowania! Od 3 lat, miesiąc w miesiąc, regularnie podsumowywałam swoją pracę na blogu, a tutaj nagle okazuje się, że po prostu o tym zapomniałam. Myślę, że to najlepiej obrazuje to, jak ostatnio wyglądają moje dni i jak radzę sobie ze studencką rzeczywistością. A radzę sobie raczej średnio...

W związku z tym dzisiaj podsumuję sobie na spokojnie listopad, a jutro lub pojutrze pojawi się nareszcie podsumowanie października. Ktoś mógłby zapytać, po co mi ono, skoro minęło tyle czasu, ale są one dla mnie niezwykle przydatne przy pisaniu podsumowań kolejnych lat blogowania i po prostu lubię patrzeć na to, jak zmieniają się wartości w nich zawarte.

Listopad w skrócie:
Wyświetlenia: 636
Posty:
4
Komentarze: 8
Obserwatorzy:
98
Najchętniej czytany post: Czarny kot - Edgar Allan Poe


Szczerze mówiąc to nie jestem zdziwiona spadkiem liczby wyświetleń tutaj na stronie, ponieważ zauważyłam wzrost waszej aktywności na Facebooku i Instagramie, ale niesamowicie zastanawia mnie to, że najchętniej czytanym postem w listopadzie była recenzja noweli "Czarny kot", którą napisałam we wrześniu 2017 roku! Bardzo się cieszę, że te starsze posty również są czytane i nie giną w odmętach internetu, ale ciekawi mnie, dlaczego akurat ten tytuł cieszył się taką popularnością. Ogółem Edgar Allan Poe był często wyszukiwanym autorem w listopadzie na moim blogu. Z jednej strony mnie to cieszy, ale również mam świadomość tego, że w ciągu tych 3 lat mój styl pisania i teksty bardzo się zmieniły i nie raz mam ochotę wrócić te 216 postów wstecz i popoprawiać to, co mi się nie podoba i na tym etapie, na którym jestem już mnie nie zadowala ☺

Listopad uznaję za udany, a grudzień?
Zapowiada się pracowicie, nie tylko ze względu na studia, ale też święta, bloga i to, że chciałabym nieco urozmaicić moją codzienność. Jeśli czytaliście moje poprzednie posty to pewnie wiecie, że w jednym z nich bardzo narzekałam na to, że ostatnio spędzam całe dnie przed komputerem i chciałabym wrócić, chociaż do minimalnej aktywności, więc już dzisiaj postanowiłam działać i słuchanie wykładu z matematyki połączyłam z ćwiczeniami na macie. Nie wiem jak długo w tym wytrwam, ale mam nadzieję, że stanie się to moją rutyną i nie zniechęcę się szybko.

Książkowo grudzień zapowiada się w dziecięcych klimatach, bo dostałam kilka bajek do recenzji oraz na odbiór czeka kilka książek tematycznie związanych z Auschwitz. Raczej nie mam w planach świątecznych powieści i w tym roku się nie pojawią.
Z moich planów to tyle ☺

Miłego grudnia!


sobota, listopada 28, 2020

Jestem Adam - Anna Wierzbicka

Jestem Adam - Anna Wierzbicka

sobota, listopada 28, 2020

Jestem Adam - Anna Wierzbicka

Dzisiaj witam Was kilkoma słowami o książce w egipskich klimatach. Przeczytałam ją przed tygodniem, a nadal siedzi mi w głowie i nie daje o sobie zapomnieć.


Autor: Anna Wierzbicka
Tytuł: Jestem Adam
Ilość stron: 231

Kategoria: literatura obyczajowa, romans

Spotykamy się tutaj z dość trudną i smutną historią. Główny bohater Adam ma za sobą ciężką przeszłość, nigdy nie miał łatwo ze względu na kolor skóry odziedziczony po egipskim ojcu oraz wyznawaną religię, jednak prawdziwe piekło rozpoczyna się, kiedy ląduje na 15 lat w więzieniu za gwałt i niedoszłe morderstwo, które popełnił jego brat bliźniak. Po wyjściu marzy o normalności i życiu bez winy, nie radzi sobie, popada w alkoholizm. Przełomem okazuje się wygrana wycieczka do Egiptu, która przyniesie mu coś więcej niż tylko piękne widoki.

Już na lotnisku w Warszawie wpada na piękną, intrygującą kobietę, która towarzyszy mu w podróży i  jak się później okazuje wygrała wycieczkę w to samo miejsce, co Adam.

Ogółem to muszę powiedzieć, że bardzo podobała mi się cała powieść, bardzo polubiłam postać Adama, który wywoływał we mnie tyle skrajnych emocji, że nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam w ręce książkę, która by tak na mnie podziałała. Od współczucia i smutku, kiedy czytałam o tym, co przeżywał, jak stracił zaufanie ojca, o tym, jak został potraktowany przez brata, przez gniew w momencie, kiedy znów sięgał po alkohol i łamał swoje obietnice, aż po dumę, kiedy postanowił wrócić do praktykowania wiary i poczynienia ogromnych zmian w swoim życiu. Bardzo przeżywałam każdy jego dzień i każdą decyzję, jaką podejmował, bo moim zdaniem to dobry człowiek, który niestety został brutalnie potraktowany przez los, przez co stracił wiarę w ludzkość i nie mógł się odnaleźć.

Postać kobiety, z którą odbywa podróż, Nadii nie była dla mnie zagadką, ponieważ spodziewałam się tego, kim jest i jaką rolę pełni w tej historii, jednak urzekło mnie to jaką ma osobowość. Jest głęboko wierzącą muzułmanką, która potrafi cieszyć się z najmniejszych drobnostek jak dziecko, a mimo to rozwiewa wokół siebie nieco tajemniczą aurę, która przyciąga do niej Adma. Jest współczującą i opiekuńczą kobietą, bardzo cierpliwą w stosunku do nowo poznanego towarzysza podróży. Również bardzo ją polubiłam.

Jak można się spodziewać między Adamem i Nadią rozwinie się romans, bardzo trudny dla obojga, wymagający ogromu pracy ze strony Adama, ale i również ze strony Nadii. Dość szybki rozwój wydarzeń nie stanowi dla mnie ani problemu, ani nie jest zaskakujący, ponieważ wydaje mi się, że jeśli ludzi połączy przeznaczenie to nie ma znaczenia, czy połączą się po 3 dniach, czy po 3 latach, a tutaj od razu było widać, że ta dwójka wzajemnie się przyciąga.

Całość jest również wypełniona ogromem ciekawostek i informacji dotyczących Egiptu, jego kultury i religii, która przenika tam wiele aspektów życia społecznego i pełni bardzo ważną rolę dla Nadii. Nie ukrywam, że te fragmenty czytałam z dużym zaciekawieniem, bo nigdy się nie interesowałam się ani Egiptem, ani religią i każda informacja była dla mnie czymś nowym.

Książkę oceniam bardzo pozytywnie, pochłonęłam ją w dwa wieczory i niesamowicie mnie poruszyła. Czyta się szybko i przyjemnie, a emocje pozostają z czytelnikiem na długo po zakończeniu lektury. Polecam! ♥

♣♣♣♣♣

I jeszcze na koniec trochę w nieco innym temacie.
Jestem na wielu grupach książkowych i działam na wielu stronach o tematyce książkowej, a jednak nadal nie jestem w stanie pojąć, jak można być tak wrednym i bezczelnym w stosunku do innych ludzi. Rozumiem, że nie każda książka  musi się wszystkim podobać i na pewno znajdą się tacy, których nie zainteresuje i wyda im się słaba. Rozumiem, jeśli wyrażą jasno swoją opinię, napiszą negatywną recenzję i po prostu przedstawią innym, dlaczego akurat ten tytuł ich zdaniem nie jest wart uwagi innych czytelników, ale nigdy, absolutnie nigdy nie zrozumiem, jak można kogoś obrażać tylko dlatego, że nie spodobała nam się jego twórczość. Mam wrażenie, że w internecie często zapominamy, że po drugiej stronie również siedzi człowiek, który tak samo jak my ma uczucia i kiedyś przeczyta te okropne słowa, które napisaliśmy. Już pomijam fakt tego, jak to świadczy o NAS samych, ale jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby te osoby w rzeczywistości były na tyle odważne, żeby powtórzyć te same słowa do autora książki, czy jakiegokolwiek innego twórcy.
Pamiętajmy, że negatywne opinie zawsze były i zawsze będą, ale wyrażajmy je w kulturalny sposób bez atakowania i obrażania ich twórcy, tylko ze względu na to, że ich produkt nie przypadł nam do gustu. Każda książka, nawet ta według nas najgorsza kosztowała autora wiele godzin pracy i poświęconego czasu, nie tylko na pisanie, ale także szukanie potrzebnych informacji, korektę i tym podobne oraz ogrom emocji i uczuć, z jakimi wiąże się wypuszczenie książki w świat.
Ludzie ogarnijmy się...


piątek, listopada 20, 2020

Kołysanka z Auschwitz - Mario Escobar

Kołysanka z Auschwitz - Mario Escobar

piątek, listopada 20, 2020

Kołysanka z Auschwitz - Mario Escobar

Dzisiaj mam przyjemność powitać Was po nieco dłuższej przerwie recenzją, którą piszę już drugi raz, bo pierwsza wersja zginęła w trakcie przerwanego połączenia z internetem. W ostatnim czasie ciężko idzie mi pisanie. W przeciwieństwie do czytania, gdzie stosik przeczytanych-czekających ciągle rośnie, przeczytane-opisane pojawiają się dość rzadko. Myślę, że jest to spowodowane tym, że od kilku tygodni praktycznie nie odchodzę od komputera, bo wszystkie zajęcia na studiach są prowadzone online, a kilkugodzinne siedzenie wykańcza mnie niesamowicie. Przed pandemią myślałam, że możliwość realizowania zdalnie różnych aspektów życia jest świetna i pozwala na bardzo wiele, jednak teraz, kiedy oprócz pracy zdalnej, mam jeszcze studia zdalne i zdalne szkolenia i ogółem zdalne wszystko, co tylko można zmieniłam zdanie. W momencie, kiedy byłam aktywna, w ciągu dnia przemieszczałam się między różnymi grupami ludzi, czy to w szkole, internacie, czy na dodatkowych zajęciach było to ciekawym i konstruktywnym dopełnieniem mojej zabieganej rzeczywistości, a teraz kiedy codziennie siedzę przez minimum 5 godzin przed szklanym ekranem widząc tylko literki i ikonki zamiast prawdziwych, żywych ludzi to po prostu mnie to męczy. Mam nadzieję, że nieco mniejsza aktywność tutaj nie będzie źle odebrana przez moich czytelników, to nie jest tak, że nie chcę już pisać, tylko moje oczy po całym dniu spędzonym przed ekranem nie dają rady spędzić dodatkowych godzin przed nim, a umysł także domaga się odpoczynku. W tym trudnym czasie ważne jest, abyśmy dbali o siebie i swoje zdrowie, a czasem lepiej dla nas jest odrobinę odpuścić i nie przepracowywać się, co pozytywnie wpłynie na nasze samopoczucie.

Życzę Wszystkim zdrowia i sił, aby przetrwać ten trudny czas!


"Kołysanka z Auschwitz" to książka, na którą polowałam od dłuższego czasu i wiąże się z nią dość ciekawa historia. Rzadko zdarza mi się kupować książki za własne pieniądze, bo większość, albo dostaję ze współprac, albo korzystam z zasobów bibliotek. W mojej szkole średniej miałam o tyle fajną sytuację, że co jakiś czas pani bibliotekarka robiła listy książek, które uczniowie pragną zobaczyć na bibliotecznej półce, więc zawsze gdy czegoś potrzebowałam po prostu wpisywałam to na listę. Podobnie było z tą i kilkoma innymi utrzymanymi w tematyce Auschwitz. Pamiętam, że wtedy pochłaniałam ich bardzo dużo, więc podobnych tytułów, które chciałabym poznać był ogrom!
Kolejnym kokiem po wpisaniu tytułów na listę było oczywiście czekanie, aż książki zostaną kupione, więc czekałam, czekałam, czekałam, aż w końcu... okazało się, że moich propozycji nie ma. Dlaczego?
Pani, która sprzedawała w księgarni po zobaczeniu takiej ilości książek o Auschwitz i po przeczytaniu "Kołysanki z Auschwitz" stwierdziła, że to są straszne i okropne książki, ona nie rozumie jak można chcieć czytać o takim okrucieństwie i bestialstwie, i że osobę, która to czyta (czyli mnie) powinno się wysłać do psychologa. 

Powiem szczerze,że wtedy mnie to zdenerwowało, bo jestem zdania, że innym ludziom w książki, tak jak w talerz się nie zagląda, ale teraz myślę sobie jeszcze, że właśnie takie tytuły, ukazujące całe zło i okrucieństwo są potrzebne po to, abyśmy w przyszłości nie dopuścili do tego typu sytuacji i uświadamiali społeczeństwu do czego jesteśmy zdolni. Nie bez przyczyny tego typu książki są również ujęte w kanonie lektur szkolnych.
Co o tym myślicie?

Opisałam już chyba wszystko, co chciałam opisać, więc przejdę do "Kołysanki z Auschwitz", czekałam na nią dość długo i wiązałam z nią duże nadzieje, jednak bardzo się zawiodłam.
W jakimś opisie przeczytałam, że jest to historia niemieckiej kobiety, która dla dobra swoich pół-żydowskich dzieci zaczęła współpracę z doktorem Mengele. Josef Mengele jest postacią, która od jakiego czasu bardzo mnie interesuje i szukam właśnie takich, książek, które będą się do niego odnosiły i równocześnie nie będą to typowo historyczne biografie, bo te mnie nudzą. Powyższy opis oczywiście bardzo mnie zachęcił do lektury i tylko czekałam na ten moment w książce, kiedy rozpocznie się współpraca jego i Helene. Do tego momentu historia była całkiem ciekawa, jednak kiedy okazało się, że Helene będzie tylko prowadzić przedszkole na jego polecenie i na tym będzie polegać ich "współpraca" to odeszła mi ochota na wszystko.




Autor: Mario Escobar
Tytuł: Kołysanka z Auschwitz
Ilość stron: 240

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Kategoria: powieść historyczna

Ogółem to historia opiera się na tym, że Helene mimo, że jest Niemką i nie ma takiego obowiązku udaje się wraz z żydowskim mężem i piątką dzieci (w tym bliźniakami) do obozu Auschwitz. Tam oddaje się opiece nad pociechami i stara się przeżyć każdy kolejny dzień jak wszystkie więźniarki. Przeczytamy o wielu konfliktach, z jakimi musiała się uporać, o wielu upokorzeniach i ogromie cierpienia, jakie spadło na jej rodzinę.
Małym promykiem radości i tym, co nadawało sens jej życiu (poza własnymi dziećmi) w obozie było przedszkole, jakie powierzył jej opiece doktor Mengele. Relacja z nim nie należała do łatwych, początkowo wspierał pomysły Helene i dostarczał jej potrzebnych do edukacji i wykarmienia maluchów materiałów, ale jak to w obozowej rzeczywistości bywało po czasie znudził się tym przedsięwzięciem i skupił na swoich badaniach. Czasami, później coraz częściej przysyłał jedynie pielęgniarkę, aby przyprowadziła do niego parę bliźniaków.
Mimo tego, że wiedziała, że los jej wychowanków nie będzie inny od całej reszty cierpiących starała się z całych sił, aby ich dni były choć odrobinę radosne i aby na chwilę mogli zapomnieć o otaczającej ich rzeczywistości i poczuć odrobinę ciepła.

Helene określiłabym jako bardzo silną kobietę, przede wszystkim również odważną, bo z własnej woli udała się do piekła, aby wypełnić swoje matczyne obowiązki. Do ostatniej chwili się nie poddaje i jest wsparciem i miłością dla swoich maleństw. 

Ogółem to w porównaniu do innych książek o tematyce obozów koncentracyjnych wypada bardzo słabo i mam wrażenie, że fabuła jest płaska. Mamy opis tego, jak opiekuje się dziećmi, przedszkolem, jak rozmawia z doktorem, spotyka męża, odrobinę elementów z życia więźnia itp, jednak brakuje mi tutaj czegoś mocniejszego, co wstrząsnęło by czytelnikiem i spowodowało, że to właśnie TA książka o Auschwitz zapadnie mu w pamięci.

Plus za ładną okładkę, ale niestety zawartość nie powala.



niedziela, listopada 08, 2020

Historia świata na czterech łapach - Mackenzi Lee

Historia świata na czterech łapach - Mackenzi Lee

niedziela, listopada 08, 2020

Historia świata na czterech łapach - Mackenzi Lee

Tym razem witam Was książką, której dawałam duże szanse. Jeśli ktoś jest ze mną od dłuższego czasu to może pamięta, że na początku 2019 roku recenzowałam podobny tytuł "Historia kotów" - Madeline Swan. W jego przypadku spodobała mi się okładka, a zawartość ku mojemu niepocieszeniu okazała się bardzo powierzchownie odnosić do tematu, przez co nie dowiedziałam się za wiele, a jedynie uzyskałam tematy, które musiałam przestudiować z Google, bo były jedynie wspomniane w książce.

W przypadku "Historii świata na czterech łapach" zachęcona pięknymi ilustracjami spodziewałam się ciekawej interpretacji faktów historycznych ze wplątaniem w nie bohaterów w postaci psów i akurat to otrzymałam, jednak nieco zawiodło mnie to, że myślałam, że jest to książka dla najmłodszych dzieci, a po przeczytaniu całości doszłam do wniosku, że maluchy mogą nie być nią zainteresowane i poleciłabym ją dla dzieci 10+.  Duża ilość faktów historycznych dla czytelnika, który nie ma o nich pojęcia może być męcząca, a mnie jako dziecko w żadnym razie by nie zainteresowała.



Autor:
Mackenzi Lee
Tytuł: Historia świata na czterech łapach
Ilość stron: 192

Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura współczesna

Na pewno w największym stopniu byłam pochłonięta podziwianiem ilustracji stworzonych przez Petrę Eriksson. Są bardzo kolorowe, pomysłowe i przedstawiają psich bohaterów poszczególnych historii. Do książki dostałam także zakładkę, która jest ozdobiona zdjęciami ilustracji z wnętrza tego tytułu, więc możecie podejrzeć, co znajduje się w środku. Moim zdecydowanym faworytem jest psiak, którego możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej ♥



Co znajdziemy w tekście?  Na pewno ogrom ciekawostek i informacji na temat tego, jak dużą rolę odegrały psy w historii świata podany w bardzo zabawny i dowcipny sposób. Nie spotkamy się tutaj z tym, co tak bardzo zirytowało mnie w przypadku "Historii kotów", czyli tylko z powierzchownym wspominaniem o danym zagadnieniu, ale z rzetelnymi rozdziałami, z czego każdy dotyczy innego psiaka, który zagrał ważną rolę na łamach historii. Zaczynając od pierwszego odnotowanego psa z imieniem w starożytnym Egipcie, kończąc na pierwszym psie, który dotarł na szczyt Mount Everest w 2013 roku. Jak widać jest to porządny kawał historii, ale podany w przystępny dla czytelnika sposób.
Poczytamy o psach obrońcach, psach królewskich, psach wojennych, psach na Titanicu, o tym, jak pies Grahama Bella pomógł mu w wynalezieniu telefonu oraz psach odkrywcach. Wszystkie historie są ciekawie przedstawione, z pewną dozą humoru i ogromem "psypisów", w których znajdziemy dodatkowe ciekawostki.

Oprócz historii poszczególnych psów w książce znajdziemy również wstęp mówiący nam o udomowieniu ich oraz kilka stron poświęconych wymarłym rasom psów.

Ogółem to całość oceniam bardzo pozytywnie, ilość informacji i historii jest naprawdę duża, więc jest o czym czytać, na pewno dostaniemy też solidną dawkę humoru i ciekawostek, a nasze oczy będą cieszyć niesamowite ilustracje, które skradły moje serce. Moim zdaniem jest to raczej książka dla starszych czytelników, a nie dla małych dzieci, tak jak się spodziewałam. Zadowoli wielbicieli psów, ale myślę, że również każdego, kto kocha zwierzęta i ma ochotę poznać parę informacji na temat ich historii w lekkim wydaniu.

Polecam!



niedziela, listopada 01, 2020

Kraina Nocy - Melissa Albert

Kraina Nocy - Melissa Albert

niedziela, listopada 01, 2020

Kraina Nocy - Melissa Albert

Kontynuacja Hazel Wood! Nie musiałam czekać długo, jednak byłam bardzo niecierpliwa, ponieważ bardzo chciałam wiedzieć, jak dalej potoczą się losy głównej bohaterki książki oraz co stało się z jej przyjacielem, który w poprzednim tomie postanowił zostać w baśniowym świecie. Ku mojej uciesze otrzymałam odpowiedzi na wszystkie swoje pytania oraz fabuła zadowoliła mnie w pełni, bez porzucania mnie na pastwę losu mych domysłów, po skończeniu lektury.



Autor: Melissa Albert
Tytuł: Kraina Nocy
Seria: Hazel Wood
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura młodzieżowa

"Melissa Albert ponownie przenosi czytelników do świata pełnego mroku, który pokochali. "Kraina nocy" to kontynuacja Hazel Wood.

Z pozoru zwyczajni bohaterowie wiodą życie pełne niecodziennych zagadek do rozwiązania. Osamotnieni w mrocznej dolinie, muszą wykazać się dojrzałością, by odkryć tajemnice śmierci baśniowych postaci. Autorka w mistrzowski sposób prezentuje współczesny Nowy Jork, który obserwujemy w tle wydarzeń. Z dbałością o drobiazgi opisuje jego realny charakter, malując równocześnie niezwykły obraz baśniowych krain. Waleczni Finch i Alice pozbawieni kontaktu ze sobą, muszą rozwiązać tę samą kryminalną zagadkę. Nie poddają się nawet w obliczu nadchodzącego końca świata.

Czy będzie to ogień, powódź czy superwirus? Co stanie się z Krainą nocy? Samotność wydaje się być największą przeszkodą również wtedy, gdy sprawa okazuje się znacznie poważniejsza, niż można by przypuszczać… "
-opis: materiały wydawnictwa

Jestem bardzo zadowolona z tego, jak potoczyły się dalsze losy obu postaci. W pierwszej części odrobinę wymęczyło mnie to, że historia była bardzo zagmatwana, pełna szczegółów i niekoniecznie zrozumiałych dla mnie postaci. Tutaj jest z tym o wiele lepiej i nie miałam problemów ze zrozumieniem elementów fabuły, a też jest ich niezwykle wiele. Ogółem cała historia jest bardzo rozbudowana i dodatkowo podzielona na dwie części: tą w której poznajemy wydarzenia z życia Alice i tą, w której towarzyszymy Finchowi. Oboje mają przed sobą ciężkie zadania, a tym razem nie mogą liczyć na swoją wzajemną pomoc ze względu na to gdzie się znajdują. Bardzo podoba mi się taki zabieg w historii, bo daje on ciekawe możliwości późniejszego połączenia wątków obu postaci z czego skrzętnie skorzystała autorka.

Wątkiem, który niekoniecznie mnie zadowolił była relacja Alice z jej matką. Wydarzenia z poprzedniego tomu na ich obu odcisnęły swoje piętno i spodziewam się raczej odbudowywania więzi pomiędzy matką i córką, jednak sytuacja, która dotyczy Alice niespecjalnie na to pozwala i dla bezpieczeństwa mamy musi ona uważać. Mimo to momentami miałam wrażenie, że wcale jej nie zależy i bardzo źle mi się czytało jak traktuje kogoś, kto tyle jej zawdzięcza.

Co do przemiany głównych bohaterów to mogę powiedzieć, że bardzo dojrzała ich wzajemna relacja, co bardzo mi się spodobało, bo właśnie na to liczyłam. Nie jest to typowe love story, na jakie trafiamy w większości młodzieżowych książek, ale naprawdę ciekawie poprowadzony wątek.

Ogółem to z czystym sumieniem mogę polecić tę książkę, podoba mi się bardziej od swojej poprzedniczki, ale nie polecam jej jako pojedynczego tytułu, bo bez znajomości wydarzeń poprzedzających tę historię może być ciężko zrozumieć całość. Warto przeczytać obie części, bo to naprawdę ciekawa historia i mimo pewnych minusów poziom fantazji jaki w niej odnajdziemy jest na wysokim poziomie i wynagradza wszelkie mankamenty.

Dużym plusem dla okładkowych srok jest też to, jak prezentuje się książka, bo jest równie niesamowita, co jej poprzedniczka. Piękna, tłoczona twarda oprawa ze złotymi literami zachwyci nas swoim blaskiem i ozdobi biblioteczkę.

Polecam!

środa, października 28, 2020

Dziennik dobrego życia - Karolina Nawój, Magdalena Czmochowska i przyjaciele (3)

Dziennik dobrego życia - Karolina Nawój, Magdalena Czmochowska i przyjaciele (3)

środa, października 28, 2020

Dziennik dobrego życia - Karolina Nawój, Magdalena Czmochowska i przyjaciele (3)

Dzisiaj kilka dziennikowch słów dotyczących jego rozkładu i struktury. Poprzednie posty na temat tego oto pięknego, zieloniutkiego dziennika znajdziecie tutaj: <klik>



Autor: Karolina Nawój, Magdalena Czmochowska i przyjaciele
Tytuł: Dziennik dobrego życia
Ilość stron: 248
Wydawnictwo: Sensus
Kategoria: poradnik

Tym razem zaprezentuję Wam odrobinkę wnętrza dziennika, bo dla mnie akurat ten aspekt przy doborze kalendarza/plannera/dziennika jest bardzo ważny i myślę, że dla większości osób korzystających z tego typu produktów również.


Opis tego jak wygląda okładka i jaka jest "na żywo" znajdziecie w jednym z poprzednich tekstów, a na ten moment mogę powiedzieć, że nic się z nią nie dzieje mimo noszenia w torbie i dość brutalnego traktowania w niektórych momentach. Przetrwała nawet zalanie torby i nie widać na niej żadnych śladów.
Jedyną pamiątką po tym wypadku jest nieco odbarwiony brzeg na dolnej części i bałam się, że podobne ślady będą we wnętrzu jednak tam nie ma żadnych śladów. Jakość wykonania jest naprawdę dobra, ponieważ dziennik był w całości lekko wilgotny, a po wytarciu okładki ściereczką i wysuszeniu reszty w ciepłym miejscu jedyny ślad to ten widoczny na zdjęciu poniżej.


Plan miesięczny prezentuje się bardzo schludnie, mamy możliwość samodzielnego wpisania dni miesiąca, co pozwala nam na rozpoczęcie przygody z dziennikiem w każdym momencie. We wcześniejszych wpisach wspominałam o tym, że przydałaby się dodatkowa linijka na kolejny tydzień, bo nieraz zdarzają się miesiące, które mają aż 6 tygodni, a wtedy jesteśmy zmuszenie do dorysowywania kratek.



Po planie miesiąca przychodzi kolej na planowanie jego tygodni i tutaj możemy sobie pozwolić na więcej niż w malutkich kratkach poprzedniego planu. Oprócz poszczególnych dni mamy tutaj również rubryki, w których możemy podsumować sobie wydarzenia poszczególnych dni i pomyśleć nad nimi nieco szerzej. Co miłego nas spotkało? Dlaczego zasługujemy na odpoczynek? Z czym sobie poradziłyśmy?  Myślę, że to dobry sposób na zauważenie detali życia o których niekoniecznie myślimy na co dzień, bo pochłania nas praca, szkoła, rodzina i inne obowiązki.



We wnętrzu znajdziemy również różnego rodzaju tablice i tabele, które pozwolą nam docenić otaczającą nas rzeczywistość i wykazać się kreatywnością. Do niektórych z nich na pewno skłonią nas zawarte w dzienniku teksty i cytaty. Dziennik podzielony jest na 12 rozdziałów, z czego każdy jest poświęcony kategorii typu szacunek, siła, kobiecość, wdzięczność, samoakceptacja itp. i w każdym z nich znajdziemy tekst dotyczący poszczególnej tematyki.



Muszę się przyznać do tego, że nie zawsze wypełniam tabele dołączone do danego miesiąca, bo czasami brakuje mi miejsca na notatki i właśnie tam je umieszczam. Myślę, że dobrym pomysłem byłoby dodanie w dzienniku kilku wolnych stron przeznaczonych na codzienne wpisy, przypominajki i inne tego typu notatki, tak aby w razie potrzeby można było zapisać to, co trzeba.


Śmiało mogę napisać, że jestem zadowolona z tego, jak wytrzymały jest dziennik, mam go od sierpnia i podróżował ze mną w plecaku, walizce, torebce, przeżył zalanie i kilka innych epizodów, a nadal wygląda jak nowy. Jedynym czego mu brakuje to kilka dodatkowych stron na notatki i wstążeczka do zaznaczania stron.
Serdecznie polecam!







Zobacz również:

Copyright © Czytam, polecam... , Blogger