niedziela, czerwca 28, 2020

Morze. Odpływ - Grzegorz Gortat

Morze. Odpływ - Grzegorz Gortat

niedziela, czerwca 28, 2020

Morze. Odpływ - Grzegorz Gortat

Książka, która już od dłuższego czasu czekała na swoją recenzję. Spędziłam z nią 2 miłe dni w otoczeniu natury, na ławeczce w lesie. Mimo, że to zaledwie 120 stron to naprawdę potrafią one zrobić wrażenie na czytelniku.


Autor: Grzegorz Gortat
Tytuł: Morze. Odpływ
Ilość stron: 120
Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura młodzieżowa


"Upalny lipiec, rodzinne wczasy nad morzem.
Patryk, zafascynowany sztuką, pełen planów na przyszłość, zapełnia z satysfakcją szkicownik nowymi rysunkami.
Rodzice odpoczywają w plażowych koszach. Czas mija powoli, gdy nagle zdarza się coś, co w jednej chwili burzy spokój tego letniego dnia, coś, co staje się początkiem serii nieoczekiwanych wydarzeń i przekreśla fascynujące plany, na długi czas, a może na zawsze.

O czym jest ta książka? O kilku sekundach, które raz na zawsze odmieniają życie. O wyrzutach sumienia, które nie pozwalają wymazać z pamięci własnego tchórzostwa. O wstydliwej przeszłości, z którą prędzej czy później musimy się zmierzyć."
-opis z tyłu książki

Co mogę powiedzieć o tej książce?
Podobała mi się. Jak na wakacyjne czytadło jest dość krótka, jednak treściwa. Opowiada o poczuciu winy, radzeniu sobie z nim oraz o tym jak niewiele trzeba, żeby zupełnie odmienić życie człowieka.

Głównym bohaterem jest młody chłopak, Patryk. To on powoli odkrywa przed nami zdarzenia z przeszłości, które przyczyniły się do jego aktualnego stanu. Jest to powolny, niespieszny proces, trochę trzymający czytelnika w napięciu i czekający z elementem kulminacyjnym do samego końca historii. Równocześnie mamy też przyjemność towarzyszyć Patrykowi w zdarzeniach teraźniejszych, w posiłkach z rodzicami, w wizytach w muzeum oraz innych miejscach, które odwiedza. Jest to cichy, wrażliwy i inteligentny chłopak.

Myślę, że największym plusem książki jest to, że trzyma w napięciu najdłużej jak się da i angażuje czytelnika w historię, której jest świadkiem. Autor nie zdradza wszystkich szczegółów od razu, co prowokuje czytelnika do intensywnego myślenia nad tym, co mogło się wydarzyć i sprawdzania swoich teorii. Jest to świetnie zbudowane i w przeciwieństwie do wielu książek, w których był wykorzystany podobny zabieg, w tym przypadku nie mamy do czynienia z oczywistym zakończeniem, którego można się domyślić na samym początku lektury.



Bardzo podobają mi się też postacie występujące w książce. Patryk jako główny bohater jest naprawdę świetnie wykreowany, podobnie jak starszy pan będący ochroniarzem w muzeum oraz kolega, którego Patryk spotyka na swojej drodze. Wszystkich ich bardzo polubiłam, sceny z ich udziałem były moimi ulubionymi, nie zabrakło też momentów, kiedy łezka zakręciła mi się w oku.
Przeciwnie było z sytuacjami, w których brali udział rodzice chłopca. Moim zdaniem można by bardziej skupić się na ich postaciach, rozwinąć je i dodać im nieco charakteru, można by też bardziej rozwinąć ich udział w całej historii, skupić się bardziej na tym, jak oni przeżywają wszystkie te sytuacje. Tego mi brakowało.

Całość oceniam bardzo pozytywnie, miło mi się czytało, książka porusza tematykę poczucia winy, szukania sposobów na walkę z wyrzutami sumienia, cierpienia oraz tego, jak w ułamku sekundy może zmienić się życie tak wielu ludzi. Można wyciągnąć z niej naprawdę wiele nauk i zmusza do refleksji. Dla wielu osób dużym plusem będzie też krótka forma, a w przypadku tego tytułu w 120 stronach zawarte jest naprawdę mocne i wartościowe  przesłanie.

czwartek, czerwca 18, 2020

Spójrz mi w oczy, Audrey - Sophie Kinsella

Spójrz mi w oczy, Audrey - Sophie Kinsella

czwartek, czerwca 18, 2020

Spójrz mi w oczy, Audrey - Sophie Kinsella

Matury za mną, więc mogę zabrać się za bloga! Na pierwszy ogień idzie książka, która dostałam jakiś czas temu i jakiś czas temu już ją przeczytałam, jednak z wiadomych powodów ciężko było mi wygospodarować czas na napisanie poświęconego jej tekstu.

W planach miałam też makijaż inspirowany okładką tej książki, robiłam już coś w tym stylu, kiedy pisałam recenzję To nie jest, do diabła, love story - Julii Biel i spotkało się to z pozytywną reakcją z waszej strony, ale też sprawiło mi dużo przyjemności, bo lubię mocniejsze makijaże, więc chciałabym częściej dodawać takie zdjęcia. Dla zainteresowanych, makijaż pojawił się na moim Instagramie, ale możecie zobaczyć go też na Facebooku. W tych miejscach również pojawią się kolejne makijaże inspirowane okładkami, więc zachęcam do obserwowania ☺

Ale wracając do książki...



Autor: Sophie Kinsella
Tytuł: Spójrz mi w oczy, Audrey
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura młodzieżowa


Mamy tutaj naprawdę ciekawą historię. Szczerze mówiąc to gdybym nie musiała odrywać się od czytania z powodu obowiązków i nawału pracy miałabym ją za sobą w jeden wieczór. Jest to tytuł, który pozwoli nam oderwać się od rzeczywistości, stresu, problemów i zapewni miłe chwile, dawkę humoru i troszeczkę wiedzy.

"Audrey nie może wyjść z domu.
I nawet w domu nie waży się zdjąć okularów przeciwsłonecznych.

W jej życiu niespodziewanie pojawia się Linus, kolega brata.
Za pomocą przyjacielskiego uśmiechu i zabawnych liścików zaczyna wywabiać dziewczynę z powrotem do normalnego życia - no w każdym razie najpierw do Starbucksa, ale to dobry początek. Audrey czuje, że z Linusem u boku potrafi się zdobyć na rzeczy, które przedtem za bardzo ją przerażały.

Przygotuj się na to, że będziesz się smucić i śmiać razem z Audrey, marzyć z nią i mieć nadzieję.

A nawet kiedy pomyślisz, że zupełnie się pogubiłaś, miłość i tak cię znajdzie."
-opis z tyłu okładki

Opis, który znajdziemy na odwrocie książki sugeruje nam jak będzie toczyć się historia Audrey. Dziewczyna cierpi na zaburzenia lękowe, z powodu których nie chodzi do szkoły, nie wychodzi z domu, nie spotyka się z ludźmi, obcuje jedynie ze swoją najbliższą rodziną. Pod wpływem znajomości z przyjacielem brata, Linusem, zaczyna wprowadzać zmiany w swoim życiu.

Mimo tego, że przyjemnie mi się czytało historię Audrey to znalazło się naprawdę wiele rzeczy, które mi się nie podobały. Pierwszym, co mnie strasznie irytowało było nawiązywanie do przeżyć Audrey, które przyczyniły się do jej choroby. Wiemy, kto to zrobił, kiedy to zrobił, ale w żadnym momencie nie jest powiedziane, co takiego dokładnie się wydarzyło, a zdarzenie wywołujące depresję i stany lękowe musiało być naprawdę traumatyczne i chciałabym je poznać, aby lepiej wczuć się w sytuację bohaterki. Niestety było mi dane poznać jedynie skutki tych wydarzeń.

Druga rzecz, na którą zwróciłam uwagę było nierealne zachowanie poszczególnych osób w niektórych sytuacjach. Akacja dzieje się głównie w domu Audrey, a bohaterami najczęściej jest jej rodzina składająca się z rodziców i dwóch braci, z czego tylko ci wspomniani wcześniej bracia są normalni, a raczej zachowują się typowo dla swojego przedziału wiekowego i robią rzeczy, których można się po takowym spodziewać. Gorzej z rodzicami, bo niejednokrotnie miałam wrażenie, że matka Audrey jest jakaś "nie-ten-tego" i przejawia szereg dziwnych, nieracjonalnych, nielogicznych zachowań, a jej ojciec jakby wcale nie chciał być ojcem.

Trzecim, co troszeczkę mnie zawiodło, bo wydało mi się mało przekonujące i realne, było tempo, w jakim Audrey zmienia swoje zachowanie. Rozumiem, że spotkała chłopaka, zadziałały uczucia, ale jeśli w ciągu długiej terapii nie uczyniła żadnych spektakularnych postępów to tym bardziej nie poczyni ich z nowo poznaną osobą. Może jestem pesymistką i widzę wszystko w czarnych barwach, ale moim zdaniem to jest naprawdę mało prawdopodobne.

Ogółem nie oceniam książki negatywnie, bo jest miła w odbiorze i przyjemnie się ją czyta, dopiero po głębszej analizie zaczęła mnie razić w oczy powyższymi mankamentami. Nie jest to poważna literatura dotycząca choroby, raczej mało wymagająca młodzieżówka, zapewniająca dawkę humoru, szczyptę romansu i poruszająca temat zaburzeń psychicznych. Idealnie sprawdzi się dla osób, które nie lubią książek ciężkich psychicznie, a lekkie i przyjemne czytadła. Ja raczej jestem typem, który lubi bardzo wgłębić się w problem i nie przeszkadza mi duży ładunek emocjonalny, więc historia Audrey nie powaliła mnie na kolana.

niedziela, czerwca 14, 2020

Podsumowanie: maj 2020

Podsumowanie: maj 2020

niedziela, czerwca 14, 2020

Podsumowanie: maj 2020


Wiem, że już prawie połowa czerwca, jednak u mnie nadszedł czas na podsumowanie maja. W ostatnich dniach skupiałam się głównie na maturach, które skończą się dla mnie we wtorek, przez co nie miałam czasu na zaglądanie tutaj, ale czekają mnie jeszcze tylko egzaminy zawodowe za tydzień i będę wolna.

Jestem zdania, że mimo wszystkich moich przygotowań maturalnych i ogarniania innych rzeczy w tym czasie, moja aktywność na blogu jest na zadowalającym poziomie. Oczywiście chciałabym, żeby tekstów było trochę więcej, niż cztery, ale nie byłabym w stanie zrobić tego tak, aby nie ucierpiały na tym inne obszary mojego życia.

Maj  skrócie:
Wyświetlenia: 1 038
Posty:
4
Komentarze: 16
Obserwatorzy:
96
Najchętniej czytany post: Zwariowane opowieści - Gudule


Póki co, czerwiec na blogu zapowiada się bardzo ciekawie, bo na moim biurku stale rośnie stosik nowości od Media Rodzina, za sobą mam już 2 tytuły, które czekają na recenzje, więc jest gwarancja, że 2 teksty pojawią się na 100%. Co do reszty to nie jestem pewna, bo o ile książkę jestem w stanie zabrać ze sobą i czytać wszędzie to z laptopem nie jest już tak pięknie i czasem ciężko znaleźć mi te kilka godzin na napisanie tekstu. Wstępnie planuję zabrać się za pisanie w środę, kiedy biologię rozszerzoną będę miała już z głowy, ale zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
Do zobaczenia wkrótce.

poniedziałek, czerwca 01, 2020

Nabici w Facebooka. Przestroga przed katastrofą - Roger McNamee

Nabici w Facebooka. Przestroga przed katastrofą - Roger McNamee

poniedziałek, czerwca 01, 2020

Nabici w Facebooka. Przestroga przed katastrofą - Roger McNamee

Dziś o czymś, z czego korzysta większość z nas, jednak mało kto wie o tym coś więcej.

Facebook, czyli serwis społecznościowy, dzięki któremu możemy komunikować się ze znajomymi z różnych części świata, tworzyć grupy, dzielić się zdjęciami, filmami i momentami z naszego życia, a także korzystać z wielu aplikacji, jakie nam oferuje.



Autor: Roger McNamee
Tytuł: Nabici w Facebooka. Przestroga przed katastrofą
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Media Rodzina
Kategoria: literatura faktu

"Facebook miał okazję stać się bohaterem swojej własnej historii. Zamiast tego wybrał inną ścieżkę.
Jest to opowieść o Facebooku i jego twórcach, ale też niezwykły fresk ukazujący historię biznesu związanego z nowymi technologiami oraz ludzi , którzy je tworzyli, a teraz zabrakło im odwagi, by stanąć oko w oko z demonami, które sami powołali do życia. Roger McNamee, doradca Marka Zuckerberga w pierwszych latach działania FB, potrzebował trochę czasu, by zrozumieć, co tak naprawdę się stało i co z tym zrobić. W rezultacie otrzymaliśmy książkę, która jasno i precyzyjnie wyjaśnia, dlaczego nowe technologie mogą zagrażać demokracji."
-opis z tyłu książki

Książka przeprowadzi nas przez wszystkie lata działalności Facebooka, zaczynając od samego powstania serwisu i jego genezy, aż po aktualny czas. Poznamy wiele nazwisk, które przyczyniły się do jego ukształtowania i rozwoju, a także dowiemy się, jakie są zagrożenia płynące z jego strony. Posiądziemy odrobinę wiedzy na temat algorytmów i tego typu struktur, o działaniu reklamy i oraz o sztuczkach serwisów społecznościowych, które powodują, że zaglądamy na nie kilka razy dziennie. Nie zabraknie też szczegółów kilku afer medialnych, w których Facebook odgrywał większą lub mniejszą rolę.

Szczerze mówiąc podchodząc do tej lektury nie miałam żadnych większych oczekiwań, wybrałam ją, ponieważ jest to inny gatunek i tematyka, niż te, z jakimi mam do czynienia na co dzień, więc jest to ciekawe urozmaicenie. Tytuł także sugerował mi, że jest to coś co znam, lecz w nieco innym wydaniu. Facebook do tej pory znałam jako serwis społecznościowy służący mi do wymieniania wiadomości z przyjaciółmi i rodziną, wrzucania linków do moich wpisów z bloga i sporadycznie do wrzucania zdjęć tego, co uda mi się namalować lub stworzyć. Nigdy nie przejmowałam się tym, kto może zobaczyć treści, które publikuję, bo wrzucając coś do internetu zawsze staram się, aby były to rzeczy, które nie będą dla mnie problemem, nawet jeśli zobaczy je ktoś, kto nie powinien i które nie sprawią, że oglądając je po latach spalę się ze wstydu. Chyba to jest właśnie ten aspekt, przed którym jesteśmy przestrzegani najczęściej, że nasze publikacje może zobaczyć jakaś nieodpowiednia osoba i wykorzystać je przeciwko nam lub w jakiś inny niewłaściwy sposób.

Lektura książki "Nabici w Facebooka" uświadomiła mi, że zagrożeń jest o wiele więcej i że często jesteśmy po prostu pionkami w czyjejś grze. Treści, jakie widzimy na Facebooku, YouTube, czy Instagramie są spersonalizowane, nie tylko w taki sposób, abyśmy dostali to, co nas interesuje i chętnie klikali w odnośniki, ale także tak, abyśmy zrobili to, czego oczekuje od nas platforma w danym momencie. Wszystkie te serwisy społecznościowe oddziałują na nas o tego stopnia, że bez problemu mogą być wykorzystywane do szerzenia wśród społeczności określonej idei, poglądów, mowy nienawiści itp. Wiedzieliście, że Rosjanie wykorzystali Facebook , by wpłynąć na wyniki wyborów? To niesamowite do jak wielu rzeczy może zostać wykorzystany serwis, który początkowo służył jedynie do komunikowania się.

Roger McNamee prezentuje nam dawkę historii, swoich spostrzeżeń i obaw. Nie jest to łatwa lektura, czytanie jej zajęło mi trochę czasu, bo po niektórych rozdziałach potrzebowałam chwili, aby przyswoić sobie przeczytane wiadomości, wyrobić własną opinię na ich temat lub po prostu zastanowić dokąd zmierza dzisiejszy nastawiony na zysk i zarobek świat. Myślę, że jest to książka, która zainteresuje osoby chcące poznać bliżej Facebook, jednak nie polecałabym jej na miły wieczór z kotkiem na kolankach i kocykiem, to raczej pozycja, która wymaga skupienia i refleksji. Solidna, szczegółowa dawka wiedzy i przemyśleń autora.

Zobacz również:

Copyright © Czytam, polecam... , Blogger