Autor: Edgar Allan Poe
Tytuł: Opowiadania/Short stories
Seria: Czytamy w oryginale
Ilość stron: 173
Wydawnictwo: 44.pl
Kategoria: nowela, wersja dwujęzyczna
Książka zawiera w sobie opowiadania: "Czarny kot", "Morderstwo przy rue Morgue", "Ropuch", "Zdradzieckie serce", "Złoty żuk". Trzy z nich znałam już wcześniej, a dwa były dla mnie kompletną nowością. W tej recenzji skupię się bardziej na wydaniu dwujęzycznym, niż na detalach poszczególnych opowiadań, ponieważ recenzje tych dodałam/będę dodawać w oddzielnych postach.
Nie ukrywam, że moją ulubioną nowelą Edgara Allana Poe jest "Czarny kot" i to nim zajęłam się jako pierwszym. Zaczęłam z ogromnym zapałem i ekscytacją, która w szybkim czasie jednak się ulotniła, a ja zostałam z irytacją spowodowaną tym, że tak wolno czytam. Muszę tutaj nadmienić, że rzadko mam czas, aby usiąść w spokoju i przesiedzieć z książką parę godzin, w mnie raczej wygląda to w ten sposób, że zawsze mam przy sobie coś do czytania i korzystam z tego w czasie przerw w szkole, w samochodzie, w kolejce, kiedy czekam na kogoś, po prostu w sytuacjach, kiedy mam wolny moment i nie muszę skupiać się na czymś innym. Wyrobiłam sobie dzięki temu dość szybkie tempo czytania, żeby w czasie tych kilku minutowych przerw w ciągu dnia przeczytać jak największą ilość tekstu.
W momencie, kiedy przeczytałam dwie strony po angielsku i uświadomiłam sobie, że normalne byłabym już o wiele dalej, dotarło do mnie na jak złym poziomie jest mój angielski. Jestem w stanie zrozumieć przekaz, jednak poświęcam na niego dużo więcej czasu, niż w języku polskim, co oznacza, że muszę popracować nad swoim językiem. Wierzę, że moje irytowanie się nad angielskim tekstem teraz zaowocuje w przyszłości szybszym pochłanianiem go, co w efekcie doprowadzi do wyrównania się tempa czytania w obu językach.
Pomijając moje umiejętności, chciałabym zaznaczyć, że Poe zmarł w 1849 roku, a wtedy język nieco różnił się od współczesnego, więc możemy natrafić na archaizmy zarówno po angielsku, jak i po polsku.
Forma książki bardzo mi się podoba, na jednej stronie mamy tekst po angielsku, a po drugiej jego polski przekład. Zdecydowanie ułatwia to czytanie i tłumaczenie sobie niezrozumiałych fragmentów. W przypadku opowiadań, które znałam już wcześniej bardzo rzadko miałam potrzebę sprawdzania sobie, co oznaczają poszczególne zdania, jednak w przypadku tych, które czytałam po raz pierwszy mój wzrok już zdecydowanie częściej uciekał na "polską stronę". Finalnie przeczytałam je po polsku, a później dopiero w oryginale.
Całość bardzo mi się podobała, mogę jedynie doczepić się do rozmiaru czcionki, która mogłaby być odrobinę większa, bo strasznie męczy oczy. W przyszłości na pewno będę sięgać po tego typu książki, ale będę się kierować, tym, żeby nie były mi obce, bo w przypadku tych mam o wiele mniejszą potrzebę ciągłego zerkania na polski tekst, a przecież moim głównym celem jest czytanie po angielsku. Myślę, że to dobry sposób na naukę języka, nie tylko angielskiego, ale każdego innego również. Wiem, że popularne jest oglądanie filmów w oryginalnych wersjach, jednak ja ogólnie nie przepadam za oglądaniem telewizji, bo nie jestem w stanie wysiedzieć tyle czasu w miejscu i jeden 2-godzinny film potrafię oglądać w 5 ratach. Zdecydowanie bardziej wolę czytanie.
Co dała mi lektura tej książki?
Na pewno uświadomiła mi moje braki językowe i zwróciła uwagę na to nad czym powinnam jeszcze popracować.
Poznałam w oryginale opowiadania mojego ulubionego autora i przy okazji złapałam trochę nowego słownictwa.
Poznałam 2 nowe opowiadania i mam ochotę na więcej.
Obudziła się we mnie potrzeba doskonalenia języka.
Polecam całym sercem to wydanie i polecam zapoznać się z twórczością Edgara Allana Poe, tym którzy jeszcze nie mieli z nią do czynienia.
Dosłownie w tym miesiącu zapoznałam się z Czarnym Kotem i Zagładą domu Usherów i na tym nie zamierzam poprzestawać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
To były moje pierwsze teksty tego autora z jakimi się spotkałam ☺
Usuń