W końcu trafia do wypełnionego chłodem, chorobą i smutkiem domu rodziny czternastoletniej TammyLee. Dziewczyna żyje z bolesną tajemnicę, która ją przygniata, a kotka zrobi wszystko, co w jej mocy, by pomóc pokonać rozpacz i poczucie winy. I połączyć rozbitą rodzinę..." -tekst z tyłu okładki
Autor: Sheila Jeffries
Tytuł: Cóęka kota Salomona, kotka, która leczy serca
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Amber
Kategoria: literatura współczesna, literatura młodzieżowa
Książkę pochłonęłam w dosłownie jeden dzień, kiedy ją brałam do reki to zamierzałam tylko zobaczyć początek, ale tak mnie wciągnęła, że przepadłam na resztę wieczoru.
Od samego początku jak ją miałam byłam przekonana, że to książka dla dzieci, ale teraz to w sumie nie wiem. Niektóre wątki poruszone w książce wydają mi się bardzo dorosłe. Na samym początku mamy do czynienia z 14-latką, która chce wyrzucić noworodka do rzeki... Swoje dziecko... 14 lat... Nie wiem, co o tym myśleć.
Pomijając ten ciężki wątek, który w dalszej części książki jest rozwinięty i jest dość ważnym elementem całej historii to zgodnie z tytułem mamy historię kotka. I znowu ta część wydaje mi się niezwykle dziecinna. Tak jakby autorka kierowała się do prawie dorosłych czytelników, ale umieściła też w powieści coś dla najmłodszych. Czytamy o Królowej Kotów, która wraz ze swymi poddanymi urządza sobie seanse mruczenia, ich kraina jest piękna, nic nikomu nie grozi, nie ma chorób, smutku i zła, a tutaj nagle mamy noworodka porzuconego w krzakach. Naprawdę nie wiem kto ma być odbiorcą tej książki. Tym bardziej że czytając różne artykuły w internecie i obserwując otoczenie dochodzę do wniosku, że ta cała sytuacja z 14-latką nie jest wcale taka nierzeczywista. Aż strach pomyśleć, że ludzi i w tym dzieci są zdolne do robienia tak makabrycznych rzeczy.
Ale wracając do książki. Ogólnie to bardzo podobała mi się cała historia. Szybko i przyjemnie się czyta, były nawet momenty, w których poleciała mi łezka, ale szokuje mnie to zderzenie dwóch światów. Świata dziecka z Krainą Kotów i okrutnego świata dorosłych, w którym jesteśmy świadomi zła jakie dzieje się naokoło nas.
Książkę polecam kociarzom, ale nie powiem w jakim przedziale wiekowym, bo sama nie wiem. Ja mam 19 lat i nieprzyjemne czytało mi się o porzuconym dziecku, ale może inni nie są tak wrażliwi, jak ja i lepiej to przyjmą.
Piękna okładka! Może sama przeczytam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)
UsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńDziękuję 😀 Również pozdrawiam!
Usuń