Miałam duże problemy z odnalezieniem zdjęcia polskiej okładki, więc postanowiłam ratować się okładką z angielskiej wersji książki. Ja swój egzemplarz posiadam w zbiorze Książki Wybrane Reader's Digest, więc a okładce mam 4 książki. Jest to skrócona wersja, jednak w związku z okładką informacje poniżej są podane do wersji anglojęzycznej.
Tytuł: Chwilowa poczytalność
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Piatkus Books
Kategoria: thriller, sensacja, kryminał
"Adwokat Marty Nickerson podejmuje beznadziejne na pozór wyzwanie. Będzie bronić człowieka, który z determinacją przyznaje się do winy. Co gorsza, zabójstwa dokonano na oczach policji i zostało ono zarejestrowane przez kamery telewizyjne. Sprawa wydaje się przegrana, lecz Marty nie zamierza się poddawać. Czy wbrew opinii prokuratora zdoła udowodnić chwilową niepoczytalność oskarżonego?" -opis ze strony lubimyczytac.pl
Opis książki mnie zaintrygował, narobiłam sobie nadziei na dobrą lekturę i trochę się zawiodłam. Lubię powieści, w których się dużo dzieje, a opisy rozpraw sądowych w "Chwilowej poczytalności" niemiłosiernie mnie nudziły. Powinnam się tego spodziewać, skoro książka jest o adwokacie, jednak liczyłam też na odrobinę akcji.
Akcja owszem występuje, ale w niewielu momentach i nie przysporzyła mi za wielu emocji. Oprócz wątku obrony człowieka, który uparcie przyznaje się do winy jest też kilka wątków pobocznych, które zainteresowały mnie o wiele bardziej, niż ten główny. Niestety akcja skupia się tylko na tym jednym i wątki poboczne nie są zbytnio rozwinięte.
Mimo wszystko czytając powieść miałam chwile, w których rozmyślałam nad losem Bucka Hammonda, którego broni Marty Nickerson. Proces dotyczy zabójstwa człowieka, który porwał, gwałcił i zabił małego synka Bucka. W jednaj z opinii na stronie lubimyczytac.pl znalazłam ładnie sformowaną myśl na temat książki:
"Powieść procesowa, pobudza do myślenia na temat granic ludzkiej wytrzymałości." -Agnieszka
Pozwolę sobie pożyczyć to zdanie, ponieważ moim zdaniem idealnie oddaje to, co czułam czytając "Chwilową poczytalność". Z jednej strony widzimy zrozpaczonego ojca, który stracił ukochanego, małego synka, a z drugiej zabójcę, który z zimną krwią zastrzelił porywacza w obecności policji i kamer.
Podsumowując, książka nie przypadła mi do gustu, ale też nie przekartkowałam jej bezmyślnie, miałam momenty, w których musiałam się zastanowić, pomyśleć i sama ocenić sytuację bohaterów powieści, jednak nie wzięłabym jej ponownie do ręki.
Może być ciekawa, ale w sumie zależy, czy adwokatowi udało się obronić tego mordercę. Dobra recenzja :) Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńkotwarszawski.blogspot.com
Dziękuję 😀
UsuńRównież mnie jakoś nie zaciekawiła, ale dobrze, że mimo tego poświęciłaś jej czas
OdpowiedzUsuńDziękuję 😀
Usuń